W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

Kołcz podrywania zdemaskowany najlepsze jest to, że gnoi najwięcej innych kołczy , że nie wiedzą co mówią

No niestety tak to z dvpami bywa.

Ci cali coache to przede wszystkim dobrzy marketingowcy, którzy potrafią wmówić ludziom, że te ich kursy warte są te kilka tysięcy. Potem ludzie myślą, że to coś zayebistego bo kilka kafli warte i zaraz odmieni ich życie. Nawet jeden koleś w Kalifornii jakiś milioner sprzedawał kursy za kilkadziesiąt dolców, a potem je rozreklamował i zaczął sprzedawać za kilka tys. i się dorobił.

Najgorsze w nich jest to, że oferują nie wiadomo jakie razultaty, a potem chvja. Najwyżej powiedzą, że jeszcze jeden kurs musisz kupić, żeby rozwiązać swoje problemy, więc znów kłamią, bo zmiany to sporo trudu i ciężka praca.

Co do tego co teraz testuje na odporność psychiczną to zaraz napisze jak będę w zakładzie, bo jedna rzecz sprawdzam i testuje, ale nie wiem jak wyjdzie. Testy na dniach będą.


Zmieniony przez - Jacob2904 w dniu 2022-10-08 13:42:39

Co do odporności psychicznej to ja stosowałem minfullness, ale różnie z nim bywa. Do tego stosowałem relaksacje ciała. Podobno w pełni zrelaksowanym ciele nie odczuwa się skutków np. ptsd z tego co oglądałem na tamtym kanale psychologicznym. Trzeba pamiętać, że zrelaksowane ciało wpływa na umysł i pojawiające się tam myśli, więc na myśli można wpływać nie tylko poprzez odpowiednie myślenie, ale także poprzez ciało, czyli spokojny, głęboki przeponowy oddech czy świadome rozluźnienie mięśni.

Druga rzecz, która mi ostatnio pomogła to to co już wcześniej pisałem, uświadomienie sobie zaszłości ewolucyjnych naszego umysłu, kiedyś odrzucenie/konflikt itd. groziły wyrzuceniem z wioski/plemienia i powodowały wysoką szansę na zgon, natomiast teraz po prostu zmieniasz pracę/otoczenie i tyle.

Tak samo uświadomienie sobie kolejnej rzeczy, że nasz umysł często nie rozróżnia wyobrażeń od rzeczywistości. Nawet jak załóżmy siedzisz sobie teraz wygodnie w fotelu, jest ciepło, promienie słoneczne wpadają przez okno, wydaje się, że sytuacja jest idealna. Jednak załóżmy masz wystąpienie publiczne i myślisz o tym wystąpieniu teraz siedząc w tym fotelu i wyobrażasz sobie, że coś ci nie wychodzi itd. odczuwasz stres, lęk, pocisz się. Tak jakbyś rzeczywiście znajdował się w sytuacji zagrożenia. Twój umysł nie rozróżnia fikcji od rzeczywistości. Wtedy warto wrócić do teraźniejszości i uświadomić sobie, że jest się w bezpiecznym miejscu, porozglądać się (takie trochę mindfullness) i zobaczyć, że nic się nie dzieje.

Może po prostu trzeba podejść do swojego umysłu jako do tępego narzędzia, które czasem się myli i nie identyfikować się z nim w pełni, np. w przypadku urojonych zagrożeń, które istnieją tylko w wyobraźni.

Teraz pomyśleć jak się ludziom poj**ayło, że widza zagrożenie w swojej wyobraźni, też to mam.

Jestem dzisiaj w znakomitym stanie, czuję się jakbym nie myślał w ogóle i zjat g****.


Zmieniony przez - don_eladio w dniu 2022-10-08 15:22:26

No ogólnie dzisiaj jest masa stresu, a media pompują do głów mnóstwo negatywnych informacji, które się nieźle klikają, stąd pewnie widzimy wszędzie zagrożenie. Teraz, żeby piąć się w górę to odporność na stres trzeba mieć wysoką. Podobno bardzo duży procent menadżerów w zachodnich korporacjach jedzie na środkach uspokajających czy mocniejszych psychotropach. Co do innych to z tego co widzę, wiele osób tkwi na dawnych stanowiskach, bo po prostu jednak jest ten strach przed zmianą i to duży.

Pyk


?feature=share

No to grubo z tymi menadżerami... Tak się zastanawiam jak to wpływa na ich logiczne myślenie. Ja jednak bym sobie darował leki.

Pewnie słabo, bo ciężko o klarowne myślenie przy dużych emocjach. Jak zespół takiego menagera nie wyrobi normy to się zaczyna zyebka od tych z góry z tego co mi kolega z korpo opowiadał. U niego była taka sytuacja. Był sobie menadżer w korpo, który miał tam pod sobą pracowników. Niestety, korpo słabo płaciło i miało problem z utrzymaniem tych pracowników przy sobie, a pensji nie podwyższą, bo nie ma pieniędzy. Menadżer jest yebany przez "górę" jeśli nie wyrobi normy. Musi jednocześnie robić tak, żeby pracownicy robili za kilku, bo jest ich coraz mniej i się zwalniają, żeby normę wyrobić, co powoduje konflikty, ale jednocześnie nie wkvrzyc ich za bardzo, bo odejdą i menager dostanie zyebke od góry, bo nie ma pracowników i nie miał kto wyrobić normy, więc walczy z tymi z góry i tymi z dołu. Ogólnie zarządzanie ludźmi to stresujący kawałek chleba. Kiedyś sąsiadowi ekipa budowlana coś tam robiła mu na poddaszu. Kierownik ekipy akurat musiał gdzies pojechać i budowlańcy po prostu zrobili sobie przerwę i wódę chlali i przez ten dzień jak można się domyślać budowa za bardzo nie ruszyła do przodu.

MIeliście, kiedyś sprawę o zniesławienie? Wiecie jakie są szanse na wygraną?

Pewnie rosną wraz z ilością dowodów potwierdzających prawdziwość zarzutów