W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

No z otwartym ryjem na mnie szedł, jak mu zaj**ałem prosty to górnymi zębami rozciął dolna wargę prawie na szerokość całych ust

Do zakończenia podstawówki nikt mnie nie wyzwał o tytuł

Krew się lała strumieniem jak zazwyczaj z niepoważnych kontuzji

Ja nigdy nie miałem żadnych obrażeń

Jakieś tam siłę okonczy rozbity nos był, bo ja brawler byłem szedłem jak JDS bez gardy

Sine oko

Byłem jak gordon rayan wyzywałem każdego kto mógł zagrozić mej reputacji, ale obsrani byli i ,wtedy dowiedziałem się co to starosłowiańskie "mój znajomy, ma brata starszego i on ma kolegę, którego kuzyn raz do nas przyszedł na podwórko i by Ci naj**ał," oraz wtedy sp*****lali, bo bali się mego gniewu

Co to garda się nauczyłem dopiero na kicku pozniej

pilek

Byłem jak gordon rayan wyzywałem każdego kto mógł zagrozić mej reputacji, ale obsrani byli i ,wtedy dowiedziałem się co to starosłowiańskie "mój znajomy, ma brata starszego i on ma kolegę, którego kuzyn raz do nas przyszedł na podwórko i by Ci naj**ał," oraz wtedy sp*****lali, bo bali się mego gniewu

Znam x autopsji jak taka reputacja działa

To u was ostro było. U mnie w zerówce były codzienne popołudniowe walki. Raz koledze zęba w zerówce wybiłem i następnego dnia była kolejka osób, które chciały, żeby im zęba wybić, jeśli im się troszkę ruszał. Ale fajnie było.

Ja za to często się w zapasy z bratem bawiłem. Problem taki, że brat 4 lata starszy, a w podstawówce to jest ogromna różnica siły i ciężko mi było wygrać.

Jakoś w gimnazjum to mało było starć. W liceum to już w ogóle, ale miałem kilka sytuacji, że żałowałem, że nie dałem w mordę.

A wy kiedyś żałowaliście, że komuś nie daliście w mordę?