W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

A wy mieliście spotkania klasowe po latach? Fajne to? W sensie kumpel zagadał czy idę, bo organizują z okazji 10-lecia matury. Ja mówię, że pyerdole i nie, bo za bardzo nie przepadałem za swoim patologicznym liceum, klasa była tak se w sensie jakoś źle nie było, ale między gimnazjum czy studiami, gdzie naprawdę spoko ludzi poznałem i pomogli, życzliwi byli itd. to przepaść, zresztą główną organizatorką jest taki typowy szon, którego nawet w znajomych nie mam i praktycznie tylko z ziomkiem utrzymywałem kontakt. Z resztą jakoś nie było mi po drodze i w sumie zastanawiam się czy na tego typu spotkaniach przypadkiem ludzie głównie się brandzlują co to oni nie zrobili, co to oni nie zarabiają, co to nie mają, że tam dzieciaci już są itp. itd. Dźesika to, Brajanek tamto. Ja niby doktorat kończę, mieszkanie mam, ale jakiegoś sukcesu no niezbyt. Milionerem nie jestem, dyrektorem korporacji też nie, rodziny nie założyłem, samochodu też nie mam, choć w sumie mam te 40k na koncie i mógłbym kupić, ale po chuy jak komunikacją miejską mam taniej do roboty i nie muszę się pyerdolić z parkingami.

halo halo
jest tu kto ?
martwa strefa się robi zaczyna

święta przed nami
pewno już pisanki ogarniacie i święconkę
i jakom sikawkę na dyngusa

Dobrze, że idą święta to się trochę wypocznie nareszcie.

kurde na samą myśl już Ci się widzę nerwy popsuły i zaczynasz się podświadomie pozycjonować względem innych ... jakbyś wypadł

nie , nie poszedłem na takie spotkanie
bo miałem wyebane (ale obiecałem że pójdę ... no i chvj no i cześć) liceum jak liceum jednych ludzi się znało a jednych tylko z widzenia kojarzyło , nawet nie wszystkie imiona znałem (tzn. musiałbym się zastanowić)
zresztą skoro tam 10 czy 15 lat nie kontaktowałem się z ludźmi no to chyba z jakiegoś powodu ... i wcale nagle nie zaczęło mnie obchodzić ani interesować co u nich słychać ... a z kim tam kontakt utrzymuje to utrzymuje ale to specjalnie żadne jubile okolicznościowe nie są do tego potrzebne

zresztą mam wrażenie że ludzie nie interesuje co słuchać o innych tylko sami chcą się pochwalić , jak się kogoś spotyka z dawnych czasów , wiem bo sam tak mam

no ja się trochę świąt "boję" bo jestem na diecie niskowęglowodanowej i odstawiłem cukry wszystkie i mnie chvj strzela , mam ochotę się komuś na głowie wyskakać

wahania nastroju skoki energii łeb mnie napyerdala , podobno na początku to normalne bo z człowieka schodzi , no zobaczymy ile to jeszcze potrwa , nie wiem czy to był dobry pomysł może trzeba było poczekać do świąt no ale jak już zacząłem to szkoda tych paru dni zmarnować ...

jakiś wewnętrzny głos mi mówi Prosiak yebnij to wszystko , kup se czteropaka zamów kebaba i sernik zapal papieroska co się będziesz męczył ... ja mu mówię głosie zamknij się ... a głos mi odpowiada sam jesteś pedau
... no to ja mu mówię fakiju głosie
... no to głos Prosiak masz małego siusiaka ... a ja mu na to ale ty nie istniejesz naprawdę frajerze jeden jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni ... a głos na to , taa?! to jeszcze zobaczymy !

i tak się żyje powoli

Ja też to zaobserwowałem z kumplem, takie trochę porównanie, gdzie kto zaszedł i było trochę chwalenia się czy z jego strony czy z mojej, a w sumie tak szczerze, każdy ma to w dvpie. Ja czasem uważam z chwaleniem się, bo ktoś może potem zazdrościć, że coś tam zrobiłem, ale z drugiej strony, może mi się tak wydaje, bo sam nieraz czuję zazdrość i mam ból dvpy, ale trzymam to w ryzach zwłaszcza jak ktoś jest wobec mnie w porządku to w sumie chciałbym, żeby mi się wiodło. Ogólnie jesteśmy tu sami, jak przecinają się pewne interesy to przyjaźń odchodzi na drugi plan, już to widziałem, pojawia się jakaś nowa dvpa, w robocie pojawia się jakiś nowy nadprogramowy obowiązek to przyjaźnie idą na drugi plan, pojawia się konkurencja, walka o ograniczone zasoby. Już kvrwa nie mówiąc o związkach co tam się odpyerdala.

Ja zszedłem z wagą do 83 kg i stoję i nie wiem jakoś nie czuję motywacji do restrykcji kalorycznej, na razie utrzymuje wagę na swoim poziomie, a wcześniej byłem bardziej zmotywowany. Nie wiem czy to przez redukcję czy nie, ale 3 razy w tym byłem chory.

No to życzę ci Prosiak, żebyś wytrwał.

Ja dobrze wspominam czasy szkoły średniej i chętnie się spotkam jak kiedyś ktoś zorganizuje coś podobnego

Jacob2904

A wy mieliście spotkania klasowe po latach? Fajne to?

Nie miałem, a jak spotykam jakichś starych znajomych to nie chcą gadać właśnie, dlatego, że nie mają się czym pochwalić. Podejrzewam, że Twoimi osiągnięciami zdmuchnąłbyś większość, jeśli nie wszystkich i raczej nie byłbyś przez to tym popularnym.
Niestety, ale po szkole już ludzie chcą być fajniejsi od reszty, a nie mieć fajnych kumpli. Jak to moja babka mówiła "każdy głupiec ma swój rozum" to ja dodam, że każdy prymityw ma swoją godność, dlatego ich po prostu 'boly', że ktoś ma lepiej jak oni chcą się poczuć dobrze i jako coś wyższego i lepszego.
Raczej bym na Twoim miejscu obawiał się, że mogą tak zareagować, a nie, że Ty nie masz się czym pochwalić.

Ja dobrze się czuję jak spotykam , tylko stare znajome, które były we mnie zakochane i tyle. One pochodzą serdecznie, a reszta... No cóż... Szybko ucinają temat, bo nie mają się czym chwalić, a ja ich na siłę nie trzymam, bo rozumiem, że to dla niech niekomfortowe mimo, że nie ma do tego powodu.

Nawet mi była sympatia z liceum powiedziała zanim skończyłem zdanie "bo pewnie nie mają się czym pochwalić", czyli generalnie każdy to traktuje po latach jak po prostu sprawdzian 'komu poszło lepiej'. Tym bardziej, że ja chodziłem do tego 'prestiżowego' liceum i tam właśnie każdy się chce pokazać po latach, a często nie ma po co, to przyszły na spotkanie klasowe 4 osoby, słownie cztery, literalnie CZTERY...

Ja nie poszedłem


Zmieniony przez - don_eladio w dniu 2023-04-03 22:11:30

Liceum to w sumie taki okres, gdzie beztroska mija, bo każdy chce wylądować na dobrej uczelni i to już jest w sumie początek takiego patologicznego wyścigu szczurków, małych , bo małych, może młodych, ale już szczurów.

Typowi Polacy, ja tam na ogół życzę dobrze ludziom z którymi mnie coś łączy i raczej bym się cieszył że ziomek z klasy został prezesem banku a ja nie