...
W moim przypadku moje życie bardziej wygląda jak przetrwanie. Nad sensem życia też się zastanawiałem i go nie znalazłem, można powiedzieć, że jakieś tam hobby, różne zainteresowania mnie ciągną do przodu. Męczące jest przedzieranie przez problemy, ale z prawie wszystkim można sobie poradzić. Zresztą myślę, że teraz nie mamy tak źle, bo gdy czytałem niektóre książki z okresu pozytywizmu to stwierdzam, że ludzie mieli wtedy gorzej. Boli mnie zwłaszcza to, że ludzie mieli tak mocno ograniczone możliwości. Większość chłopów zostawało chłopami, nie chodzi jedynie o takie bardziej oczywiste przejście z jednej warstwy społecznej do drugiej i napotykanie przy tym trudności jak: wyśmiewanie z powodu pochodzenia, brak możliwości finansowych itd. Dla mnie o wiele bardziej dołujące był brak możliwości rozwoju intelektu. Większość to byli analfabeci, co powodowało, że zamykało się przed nimi szerokie spektrum możliwości. Ciekawe ile nieodkrytych talentów, geniuszy przewinęło się przez wieki w chłopskich rodzinach. Szkoda, że taki niewykorzystany potencjał został zmarnowany. To co mi się podoba dziś to możliwości większe niż kiedyś. Ludzie dążą do wolności i się nią cieszą. Więcej możliwości, więcej wolności zamiast bycia skazanym na wieczną pracę w polu. Wiadomo ogranicza nas życie z powodu przymusowego zarabiania pieniędzy, żeby jakoś wyżyć.
Inną rzeczą, która ciągnie mnie do przodu jest ciekawość świata. Wiemy coraz więcej. Może kiedyś dowiemy się o co w tym wszystkim chodzi. Może sens naszego życia, jeśli istnieje, zostanie dopiero odkryty, gdy naukowcy odkryją coś nowego. Kiedyś na takim jednym dodatkowym przedmiocie związanym z filozofią wykładowca opowiadał nam o istnieniu białych plam w nauce. Chodzi o to, że czasem wiemy, że czegoś nie wiemy, np. wiemy, że nie wiemy na ilu planetach w naszej galaktyce istnieje życie. Natomiast jest jeszcze coś takiego: nie wiemy, że czegoś nie wiemy. Np. człowiek ze średniowiecza nawet nie jest świadomy tego, że nie wie jaki jest końcowy produkt glikolizy, ponieważ w ogóle nie wie, że organizm jest zbudowany z komórek, a energia uzyskiwana jest poprzez oddychanie wewnątrzkomórkowe. Chodzi mi po prostu, że nawet nie jesteśmy świadomi swojej niewiedzy jak ten człowiek ze średniowiecza i że właśnie kolejne lata szybkiego rozwoju nauki może odpowiedzą na te metafizyczne pytania jak: "Jaki jest sens życie?" czy inne pytania o istnienie bytu. Ciekawią mnie nowe odkrycia, informacje itd. a także życie po śmierci czy będzie czy nie. Jeśli tak to oby było dobre, jeśli nie to spokój i wieczny sen bez snów, odpoczynek. Raczej źle nie będzie.
Co do kolegi to może po części racja. Może nieświadomość czasem niesie ukojenie, a nadmierne myślenie czasem bywa męczące i często powoduje to, że jesteśmy zdołowani.Choć ja bym tak nie mógł jak twój kolega, bo miałbym świadomość, że marnuje życia, a on jej nie (w tej kwestii) nie ma.
Ostatnio się w sumie mniej przejmuje. Np. śmierć - po śmierci raczej będzie to dla ciebie bez różnicy czy żyłeś 50 czy 80 lat, ponieważ będzie to przeszłość. Co za różnica czy zaśniesz w wieku 50 czy 80 lat, w chwili gdy odejdziesz będzie ci to obojętne, przeszłość będzie bez znaczenia.
W ogóle nawet jakbym w życiu nie miał kasy i wylądował na ulicy to zasiłek dla bezrobotnych można pociągnąć, z bezrobocia jak ktoś obrotny jest to i był program płatnych staży, nawet jakbym nie miał nic to da się coś wyżebrać, są choćby jakieś tam noclegownie dla bezdomnych i też wydają posiłki dla bezdomnych. Raczej do takiej sytuacji u mnie nie dojdzie, ale po prostu piszę to po to, żeby pokazać, że nawet w ciężkiej sytuacji wiem, że jakoś bym to ogarnął. To powoduje, że jakoś mniej się w życiu tym wszystkim martwię.
Zmieniony przez - Agares25 w dniu 2018-05-03 00:13:09