W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

QhuTaz

jesteście w życiu tam gdzie chcielibyście być albo chociaż na drodze w tym kierunku a jeśli nie to dlaczego ?
ja nie , byłem zbyt zarozumiały zadufany w sobie i wierzyłam w swojego farta no i wóda też zrobiło swoje ...
robię to czego nie chcę robić ale robię to bo muszę jeśli chce "się wyprostować"
natomiast od dłuższego czasu po raz pierwszy mam poczucie że w końcu robię coś sensownego co może przynieść realne efekty za kilka lat
chcę zobaczyć trochę świata i w końcu zacząć robić rzeczy które zawsze chciałem zrobić a odkładałem na później bp może mi w końcu czasu brak znać trochę za późno wyjąłem głowę z tyłka niestety

Nie i nie, bo jestem leniwą bułą.
Jeszcze jakieś pytania?

Gdzie Pan widzi siebie za 5lat???

QhuTaz

jesteście w życiu tam gdzie chcielibyście być albo chociaż na drodze w tym kierunku a jeśli nie to dlaczego ?

Ja nie jestem, bo chciałbym być w Życiu w miejscu takiego np. Cristiano Ronaldo albo Floyda (tzn być tak napchany piniendzmi ) a na to się raczej nie zanosi

Mam znajomego który uważa, że jesteśmy w stanie osiągnąć WSZYSTKO dzięki ciężkiej pracy.
Więc bierz się do roboty i za kilka lat będziesz na ich miejscu

A ja się wychylę przed szereg i przyznam, że jestem bardzo zadowolony. Stabilna praca, długoletni związek, pasja, całkiem ciekawe perspektywy na przyszłość. Aby tylko zdrowie było i aby od tej dobroci nie powaliło się we łbie (co się stosunkowo często przytrafia) a za parę lat powinno być w ogóle super

Ja uważam, że mogłem inaczej rzeczy rozegrać. Jak byłem młodszy. Poszedłbym na pewno do lepszego liceum, a nie do najbardziej govnianego, które miałem bardzo blisko. Toż momentami mogłem bardziej przycisnąć, a momentami bardziej się rozluźnić. Maturę napiasałem ok, ale mogłem lepiej, ale ostatecznie wylądowałem w miejscu, w którym robię to co mnie interesuje, więc dobrze się to potoczyło.

Co do tego czy jestem zadowolony w miejscu, w którym jestem to powiem, że jestem zawsze nienapasiony, chce więcej i więcej, więc chce być cały czas wyżej i wyżej, więc nie.

No, ale ogólnie zgadzam się też z Sepko, że warto być wdzięcznym z tego co się ma jak ma się powody, bo o wiele wtedy jest się szczęśliwszym.

Ja to nie mam konkretnego celu w życiu szczerze mówiąc. Bez tego ciężko jest iść ostro w danym kierunku.
Taka rzecz która jest u mnie niezmienna od lat i którą systematycznie robię bez względu na wszystko i nawet jak mi się nie chce to i tak to robię to są treningi.
Reszta rzeczy to z mniejszą lub większą motywacją, na pewno duuuuuużo mniej efektywnie niż trenowanie.

Jakby tak poświęcić ten czas, który "marnuje" na treningi to już bym pewnie był obeznany dosyć w jakiejś dziedzinie. Jakieś 8-10 godzin w tygodniu przez ostatnie kilka lat.
No ale cóż... Carpe diem

No ja miałem zmienne cele, teraz też tak średnio. Miałem dobre, ale trochę się rozmyły i w sumie czasem wracam do punktu wyjścia. Jak ma się określone cele to wszystko idzie znacznie lepiej.

No coś za coś shooto. Dzięki treningom dobrze wyglądasz, laski bardziej na ciebie lecą, zdrowie i sprawność też są u ciebie dobre. Każdy płaci rachunki coś za coś. Ja w trakcie studiów w chooy się uczyłem i w sumie spoko, bo stypendium rektorskie wleciało, ale czasu ze znajomymi za bardzo nie spędzałem jedynie od czasu do czasu. Trochę też grałem na komputerze, choć bywało, że i z miesiąc nie grałem jak nie było czasu. Takiego życia studenckiego to nie zaznałem, nie imprezowałem i nie przeleciałem nie wiadomo ile panienek, ale za to teraz jest spoko na uczelni co robię. No nie można mieć wszystkiego