W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

Z każdej pasji coś się ma. Sport, mimo iż muszę dopłacać, daje mi komfort psychiczny, buduje odpowiednie nastawienie do życia i po prostu daje ogrom radości. Za książki płacę i te popularnonaukowe lub naukowe rozwijają moją wiedzę, natomiast typowa beletrystyka pozwala mi się odprężyć.

Z pasji to hmm nie wiem lubię oglądać boks i MMA. Nie mam chyba pasji, która byłaby jakąś obsesją i którą mógłbym wykonywać cały czas. Kiedyś zbierałem monety i banknoty,lubiłem pograć w koszykówkę i trochę jeździłem na rowerze.

A bo widzisz poznałem dzisiaj gościa o tym samym nazwisku, który wspominał o rodzinie na Warmii i po prostu miałem takie przeczucie, że możecie być spokrewnieni

To chyba przypadek :P albo jakaś 17 woda po kisielu, ale w kazdym razie nie wydaje mnie się.

nie mam żadnych pasji , pasja to bardzo mocne słowo
mam zainteresowania , sporo czytam ... materialnie nic z tego nie mam
ale to bardzo fajne i wiem dosyć dużo

hobby ... to sport , jak finanse pozwolą a w zasadzie kiedy ... to woda , lubię pływać i w wodzie i na wodzie
może się dorobię jakiej łódeczki nawet , turystyka ... tylko jak ja gdzieś jadę to próżno mnie szukać po klubach , barach , basenach itd
ja muszę zwiedzić i zobaczyć ile dam radę ... pohulać to se mogę w mieście Łodzi

No taka łódka to fajna rzecz. Pewnego dnia wziąć i popłynąć, gdzieś na otwarte morze.

Teraz to nazwiska rozsiane, bo w dodatku po 45 migracji dużo było.

Fajnie byłoby być takim mistrzem MMA/boksu. Może po śmierci raj będzie wyglądał tak, że będziemy cały czas walczyli, a po zmniejszeniu hp do 0 pasek się odnawia i znów walka z coraz to ciekawszymi przeciwnikami jak w Mortal Kombat. To by było ciekawe...

no ja to bardziej zalew i żaglówka ... jeśli chodzi o zasięg finansowy ... ale kto wie może kiedyś jakiś rejs się ogarnie większy

Mam nadzieję, że tak nie będzie. Dobra, uznacie mnie za p***e ale nie lubię przemocy. Uwazam, że należy jej uzywac w ostatecznosci (nie mówię o sportach, ale o życiu) a tak to wolę pokojowe rozwiązania. Chociaż w sumie nie mam wyboru, z moją posturą mogę być tylko pacyfistą.

Ale Wysocki wiesz ja tam walki nie zawsze biorę na poważnie, np. już w zerówce często się biliśmy, ale to była taka bardziej rywalizacja i zabawa. Ja też czasem z bratem bawiłem się w takie jakby zapasy, kto kogo położy na glebie, ale miałem trochę przesrane, bo był o 4 lata starszy, a to w młodym wieku różnica nie do przeskoczenia.

Czasem jednak przemoc pomaga tylko wiadomo uzasadniona. Jak ktoś był w porządku to nigdy nie zaczynałem i nawet kilku takim outsiderom pomogłem. Jeden koleś zaczynał to się go uciszyło i potem zgrywał kumpla i ogólnie był w porządku. Ja czasem musiałem użyć, żeby nie dać sobie w kaszę dmuchać i potem zawsze był szacunek. Sam mówiłeś, że jak twój brat wparował i nastraszył kilku kolesi to potem miałeś spokój. Najgorsza rada to gadanie typu: ignoruj go, nie zwracaj na niego uwagi itp. jak ktoś wkurza to trzeba sprawę rozwiązać, bo będzie czuł się coraz pewniej i coraz bardziej wchodzić na głowę.


Zmieniony przez - Jacob2904 w dniu 2019-07-13 21:20:29

No mój jest starszy o 10 lat to już w ogóle miałem lipe, w dodatku byłem już sam w sobie mały jak na swój wiek zawsze. Ale raczej się nie bilismy, bo on też sobie zdawał sprawę, że to za duża różnica wieku na to. Nasze walki wyglądały raczej tak, że on udawał, że daje mi się pokonac a potem mnie brał za nogi i bujał. Ewentualnie robił samolot.