BlacCatzapewniam że pisze poważnie ...
mimo że należę do Cechu Błaznów nie ze wszystkiego kpię
wiem jak to może wyglądać ... między innymi dlatego pytam Was ... bo jakoś śmielej mi
to nie tyle moja wewnętrzna potrzeba tylko ... no nie wiem "podszept"
mam wrażenie że to jest "zewnętrzne"
jakby mnie ktoś namawiał
może to tylko moja podświadomość w myśl zasady
" jak trwoga to do Boga "
może to pierwsze "pęknięcia" na zbroi
może mój umysł się "broni" w taki sposób przed nieuniknionym
próbowałem to "przemyśleć" ale nie wiem , nic nie wymyśliłem
Jak Cie ciągnie to.pojdz, sprawdź.
Mój kolega wrócił tak w zeszłym roku. Odczuł taka jak Ty potrzebe. Od tego czasu pożegnał się z uzależnieniem i depresją - i nie jest dewotem, że co tydzień w kościele, ale czasem pójdzie, za to co dzień się modli, a. W zasadzie bardziej "rozmawia" z Bogiem. W sensie nie klepie wyuczonych modlitw tylko zwierza się, przeprasza, dziękuję, prosi itd.
On mnie mówi czasem, żebym spróbował, bo uważa, że każdy ma w swoim życiu czy w sobie miejsce na to, i jak tego nie robimy, to nie mamy balansu wewnętrznego i zaczynają się depresje, lęki, uzależnienia.
Może i to prawda i kiedyś wrócę do codziennej modlitwy i kościoła. Póki co jest jak jest.
Więc jeśli czujesz, może potrzebujesz tego. Twoja dusza czy wnętrze czy cokolwiek. Spróbować nie zawadzi
"CHO NO TU" - Seba