W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

CHciałbym, żeby w Polsce był większy zamordyzm i surowsze prawo. Zakaz elgiebete itd.

No ja też.


Jakby tam do tego szpitala wjechała nasza ekipa z SFD to nie byłoby co zbierać. Flaki tego gościa trzeba byłoby z sufitu zdrapywać!



Teraz już oficjalnie Szpilka vs Chisora 20 lipca!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wiem, wiem z takimi kolegami nie ma się co bać :)

Ale myślę, że mój tata też by dał radę. A z bratem to już w ogóle. Mój tata pomimo wieku jest bardzo sprawny, dużo ćwiczy, ma mięśnie ze stali normalnie. I bić też się umie, za młodu się wdawal w to i tamto, nie był tak spokojny jak ja. Ja się z charakteru bardziej w mamę wdalem. Zresztą, ona go też bardzo ogarnia. Nie wiem czy opowiadałem Wam jak mój ojciec przetracil ryj sąsiadowi bo typ zaczął wygadywac po wsi, że tata dorobił się na oszustwach i ogólnie patrzy tylko na pieniądze i jest pazerny. A typ nie był wcale mały, większy od taty, ale spasiony. Rodzice mi nie dadzą zrobić kuku.

w sumie to teraz zamiast w domu czekać ... i być może się nie doczekać to lepiej walnąć setę czystej drugą się "wyperfumować" zeszczać w badeje dla uwiarygodnienie statusu luja ... i zadzwonić z ławki pod blokiem że jakiś luj leży i chyba wykituje , muszą szybciorem podjechać , pozbierać i wyratować
i na to zabierają mnie i wam 1/3 wypłaty

W ogóle nigdy nie widziałem taty tak wscieklego jak dzisiaj. Wiedziałem, że jest nerwowy ale ta sytuacja to go zagotowała jak sam skuhwesyn. Pewnie gdyby mamy tam nie było, to wyj**ałby gonga lujowi i ordynatorowi. Powiedział lekarzowi, że jak mi się coś stanie przez to to doktorek ma pozamiatane i dla własnego dobra lepiej, żeby wyjechał gdzieś daleko. A potem przyszedł do mnie i normalnie miał łzy w oczach, mówił że tak się o mnie boi codziennie, a jakby miało mi się pogorszyć przez jakiegoś luja i miałoby mi się coś stać to on by chyba z mostu skoczył. Wiedziałem, że tata się martwi, mama zresztą też, ale nie wiedziałem że on jest aż tak przerażony o moje życie :(. On, zawsze taki silny, nie okazujący słabości, budzący w każdym respekt, głowa i zywiciel całej rodziny. Trudno patrzeć na niego w takim stanie. Bo skoro taki chłop, chłop z tytanu nie ma czasem siły, to co ja taki cherlak mogę. To on zawsze był dla mnie największym idolem, mentorem, wzorem. Nauczył mnie tyle zaj**istych rzeczy, jazdy konnej, jazdy samochodem, stania na rękach. A teraz on jest bezradny i mnie to tak boli. Zawsze uważałem, że jak nic się nie da poradzić, to tata na pewno coś poradzi, tata da radę, bo tata to taki twardziel. Bo kto jak nie tata? I czuję się winny z tego powodu, bo to wszystko przeze mnie, przez to że musiałem się pochorowac. Chciałbym żeby było tak jak dawniej.


Zmieniony przez - Wysockiidzmoczycgabke w dniu 2019-06-13 18:58:20

Z tym spuszczaniem wpier@olu to też czasem lipna sprawa. Nieraz się zdarza, że typek zaczyna, a potem jak już dostanie to leci na komendę, żeby powiedzieć o wszystkim.

Co do choroby to nie była ona twoim wyborem, więc to nie twoja wina. W tym kontekście wina oznacza " odpowiedzialność za zły czyn; przyczynienie się do czegoś złego; coś powodującego złe skutki, przyczyna, powód złego" więc to nie twoja wina. Po prostu w twoim organizmie zaszły mutacje w pewnych komórkach, tych mutacji było zbyt wiele przez co zaszły zmiany w cyklu komórkowym, niekontrolowana proliferacja, zdolność komórek do uniknięcia apoptozy, angiogeneza itp.

Dobra jutro mam egzamin mam nadzieję, że jakoś pójdzie. Ja lecę.

Powodzenia na excamie, tacie się nie dziwię

On mi powiedział to samo. Znaczy nie używał takich trudnych słów, ale też powiedział że to nie moja wina, że nie wolno mi tak myśleć. Ale nic nie poradzę, to mi się samo na myśl nasuwa. Jakby moi rodzice mieli innego syna, zdrowszego to by było inaczej. Nie martwiliby się tak jak teraz. :( czasem sobie myślę, że byłoby lepiej jakbym się w ogóle nie urodził nigdy. Ja wiem, że pomyślcie, że przesadzam ale nie byłoby mnie, nie byłoby choroby i wszystkich problemów jakich przysparzam rodzicom. Może byliby szczęśliwsi. Oni już nawet nigdzie razem nie wychodzą, bo albo jeżdżą do mnie do szpitala, a jak jestem w domu to siedzą i pilnują żeby mi się nic nie stało.



Zmieniony przez - Wysockiidzmoczycgabke w dniu 2019-06-13 20:24:32

Zmieniony przez - Wysockiidzmoczycgabke w dniu 2019-06-13 20:25:38

Powodzenia, znam ból. Ja już po dwóch, cztery jeszcze przede mną, w tym jeden jutro.

Powodzenia chłopaki, na pewno zdacie.