Ojciec z kolei wychowywał mnie i brata w pojedynkę (mama umarła jak miałem 3 lata) - i pomimo, że ma mnóstwo wad np. jest absolutnym nerwusem, upartym, często chamskim, wybuchającym jak coś jest nie po jego myśli i wkvrwiającym się o absolutne błahostki, i regularnie mam z nim kłótnie na skraju decybeli jakie jest w stanie wytworzyć człowiek, to nie mogę powiedzieć, że nie mam z nim zayebistych stosunków i często na samą myśl, że kiedyś będzie musiał odejść, mam ogromnego doła
Tak więc nie narzekam na najbliższych. Problem pojawia się głównie z nieznajomymi, bo mam dosłownie 4 przyjaciół, z którymi mogę czuć się swobodnie, z którymi mogę dyskutować swobodnie i mogę używać poyebanego humoru. Jak tylko stykam się czasami z rzeczywistością (czyt. inni ludzie) to widzę jaka jest przepaść między nimi a np moimi znajomymi. A oprócz tego dostaje regularny feedback że jestem dziwny
Najczęściej nie ma z nimi o czym gadać, ale jeszcze gorsze jest to, że bardzo często wcale Cię nie słuchają, tylko kvrwy czekają na swój czas żeby coś powiedzieć i totalnie zbagatelizować to co mówiłeś. To chyba cecha, która ostatnio najbardziej mnie wkvrwia.