W tym spamie nie ma miejsca na głupot pisanie

No właśnie, woda... Ja się boję strasznie wody, jak wejdę głębiej niż po pas to dostaje duszności. Raz mnie ojciec wziął na ryby "chodź synek, może Ci się spodoba" , wypłynęliśmy na środek jeziora i oczywiście nic nie złapaliśmy, bo nie mogłem usiedziec na dupie. Tylko cały czas się upewnialem czy łódka nie przecieka albo czy nie zbiera się na burzę a jak już usiadłem to się rozglądałem ciągle czy nic do nas nie płynie. W końcu tak się wierciłem, że wpadłem do tego jeziora i ojciec musiał mnie wyciągać bo oczywiście wpadłem w panikę i zamiast zrobić cokolwiek, to poszedłem na dno.

Potem jeszcze byliśmy na rybach lowiac z brzegu i to nie było takie straszne, tylko po prostu nudne.

Wody nie ma sensu sie bac, ale w tej kwesti pewnie tata chetnie doradzi, skoro jest wedkarzem i umie plywac

Ale to nic nie da. Próbował mnie nauczyc, ale ja w panike wpadam, nie umiem nad tym panować. Raz nawet wpakował mnie na siłę. Byliśmy z rodzicami nad wodą i kazali mi wejść chociaż na moment, bo było około czterdziestu stopni i bali się, że udaru dostanę jak się nie ochlodze. W końcu ojciec nie wytrzymał i wpakował mnie do tej wody. Potem się nie mogłem uspokoić, w wodzie dostałem takiej histerii, że o mało nie przewróciłem siebie i ojcaxd a on waży ponad sto kilo. i w końcu rodzice uznali, że to bez sensu żeby mnie zmuszać i jak będę chciał to w końcu sam powiem, że chce się nauczyć pływać i zaczniemy naukę.

No to nic ci ja juz nie doradze niestety nowego ale na rybki z ojcem mozesz polazic czasem i lapac sobie z brzegu , ja np nie lubie spiningu, ale"na grunt" albo splawik lubię najwieksza satysfakcja to "oszukanie" ryby ,nawet jakby trzeba bylo ją potem wypuscic

Czasem chodzę z tatą łowić z brzegu, raz na ruski rok, bo on sam nie ma czasu. Ale nie dlatego, że lubię łowić. Nigdy chyba nie polubię, ale lubię spędzać czas z tatą. A że jest zapracowany, a teraz jeszcze ja często w szpitalu jestem to staram się wykorzystać każdą okazję.

miałem 7 no może 8 lat
uczyli mnie pływać
od pomostu do pomostu było ze 4 metry woda tak do połowy torsu sięgała chłopom po 1,8 ( moi preceptorzy ) ... mnie kryła
startuje i koślawie i za każdym razem w połowie tego dystansu gubiłem rytm i zastygałem ... naprężałem się jak struna i szedłem na dno , jak poczułem grunt to odbijałem się od dna i panikowałem

szło jak k***ie w deszcz i to taki listopadowy ... pod wieczór ... tak właśnie szło
ale próbowałem i próbowałem
za którymś kolejnym razem znowu mnie odcięło ... ale słyszę głos pana "P"
dalej Prosiaczek machaj rączkami i nóżkami dawaj
i ch** !!! poszło koślawo ale jakoś p r z e p ł y n ą ł e m
potem to już betka ... złapiesz rytm i idzie ...
dalej jak ze wszystkim praktyka praktyka praktyka

wszystko jest w głowie


widzę że my kolego Wysocki zupełnie inaczej postrzegamy świat
Ty jesteś jakiś poblokowany ... " nie bo nie i już "
a Ja z kolei " no zobaczymy ... spróbować chyba nie zawadzi "

wcale nie namawiam cię żebyś się zmuszał do czegokolwiek
ale spróbować przecież możesz
z tym jedzeniem ... no panieneczka
przecież jak Ci np śledż nie zasmakuje to wyplujesz , jape przepłuczesz i tyle
ale będziesz wiedział ... a nie gdybał
odhaczysz punkt z listy ... i dalej ku przygodzie




Zmieniony przez - BlacCat w dniu 2019-03-19 00:29:48

Ale mnie nie chodzi o smak, tylko o to że to jest surowa ryba i mnie to brzydzi.

ale sama świadomość surowości ?
a np sushi ? skusił byś się ?
ja ostatnio trochę podjadam na ten przykład ...
smaczne , zdrowe i ciekawe smaki


no nic zostają Ci tylko ryby smażone , pieczone , gotowane , grilowane , na parze robione i wędzone ... jakoś dasz radę


Zmieniony przez - BlacCat w dniu 2019-03-19 00:46:24

Sushi to poezja smaku
Ogólnie jestem maniakiem wszystkiego, co pływa. Owoce morza też są bardzo dobre - krewetki na maśle czosnkowym zdecydowanie najmocniejszy faworyt dla kogoś, kto nie miał możliwości zasmakować się w tych morskich delicjach

Nie skusiłbym, tak samo na żadne tatary, krwiste steki, ani żadne mięso które jest surowe. Raz próbowałem łososia w postaci suszi. No i nie dało rady, mam odruch wymiotny. A jest tyle różnego dobrego jedzenia, że jakoś mi nie żal. :D

Chociaż "próbowałem" to za duże słowo. Raczej próbowałem spróbować.


Zmieniony przez - Wysockiidzmoczycgabke w dniu 2019-03-19 08:18:39