dmq92Ogrom jest środków czy nawet witamin które mogą zaszkodzić. I mówienie żeby się tym nie przejmowac to ehm. Trzeba patrzeć ja wszystko a nie liczyć ze będzie git, a potem sobie płuc w brodę
Źle mnie zrozumiałeś DMQ (albo niezbyt dokładnie się wyraziłem). Ja nie piszę, aby napier*** wszystko jak leci i się nie przejmować, tylko żeby nie popadać w paranoję. Choćbyś rzucił dziś wszystko w **** to nie masz nawet 5% pewności, że wszystko będzie OK i czy sobie już wcześniejszymi działaniami za młodości nie zaszkodziłeś. Prawda?
Nie masz dziecka jak rozumiem? Więc pozwól, że Ci coś napiszę. Dziecko to cud - od momentu zapłodnienia. Rozwija się samo. Poza włożeniem **** w pipkę twoja rola się kończy - nic tu nie kontrolujemy. Nie robi tego nawet kobieta. Stanie się, co się ma stać. Prawdopodobieństwo, że urodzi się dziecko z uszkodzeniami jest statystycznie znikome. Takie przypadki były(nawet gdy nie było
SAA ani chemii) i będą zawsze. To tak jakbyś miał przed każdym wyjściem z domu rozkminiać, czy Cię samochód nie przejedzie albo nie napadnie szaleniec z nożem. A przecież takie przypadki się zdarzają.
Żyjemy w smogu, jemu **** żarcie itd. Czynników ryzyka jest mnóstwo. Nie ogarniesz ich wszystkich ani nie wyeliminujesz. Największe ryzyko to jak pisałem - matka która pije alkohol albo ćpa - ale podczas ciąży!. Ostatnio nawet taki przypadek w rodzinie żony był. Małolata (19L) imprezki, alko, mefedron - urodziła wcześniaka z wadą serca (choć w rodzinie wszyscy zdrowi zawsze). Zaufaj matce naturze
Zdrowia