Dieta kopenhaska

nie wiem jak to jest ale w 2 dni mi 3 kg polecialy... mialam sie nie wazyc, ale musze miec motywacje; cwicze rano i wieczorem po 40 minut, ale przyznam sie do grzeszku.... dzis nad ranem ok. 4 wstalam i zjadlam - 10dkg szynki mam nadzieje ze mi to diety nie polozy... sssie mnie niemilosiernie i ciagle żre te otreby... (fuj), za to kawka z 3 lyzeczkami cukru, bo mi slabo i sie w glowie kreci...

asix 78, to to o czym pisałam...mnie też motywowała spadająca liczba. Montica, bądź dobra koleżanka i wyjaśnij mi o co chodzi z tą ketozą. Jak się na nią "wchodzi", i co się wtedy dzieje w organiźmie. Przyznam ,że trochę czytałam o tym, ale się zakręciłam. Pozdrowionka

Hej, zajrzałam tu do Was! Po poniedziałkowym szaleństwie wczoraj i dzisiaj pilnuję, co jem, jest to dieta, ale nie tak restrykcyjna, traktuję to jako odpoczynek i ugruntowanie tego, co schudłam. A mogę juz smiało ocenić, że w sumie kopenhaska dała mi 6 kg mniej (licze poniedziałkowe szaleństwo.).
yarotm, bracie w nieszczęściu, podziwiam!!!!
Ja teraz przejdę na dietę niskowęglowodanową z liczeniem kalorii także

No trochą życia widzę na forum
Ketoza z tego co się wyczytałam robi się wtedy, kirdy organizm spala dużo tłuszczu produkując ciała ketonowe. Generalnie nie jest szkodliwa, zakwasza trochę organizm (nie mylić z kwasicą, która jest groźna przy cukrzycy) i eliminuje uczycie głodu. Czyli pozytywnie

No a korzystając z okazji, to pochwalę się jeszcze jak tam mój 4 dzień (podobno kryzysowy). Rano trochę zmarzłam, ale jestem maniaczką otwartych okien, a na dworzu za ciepło rankiem nie było - później już było cieplutko. Mimo dobrego wyniku ketonowego trochę zgłodniałam przed południem i wsunęłam 200g jogutru naturalnego + 200g truskawek - jogurtu z założenia miało być więcej, ale się opchałam jednym pojemniczkiem. Poza tym przez cały dzień full energii i dobry humorek - wszystko układa się pomysli Teraz wsunęłam jeszcze 2 młode marcheweczki (pycha), zaraz zjem jajeczko i serek i pędzę na uczelnię. Wieczorkiem pozostanie mi kawka i ćwiczonka - żyć nie umierać

no wiec idac za tym ze proporcjonalnie do tego ile ma sie do spalenia tyle sie spala w ciagu 7 dni 1.6 kilo mniej dokladnie, czyli 53.9 teraz (po szklance wody wypitej, wiec nie wiem jak to sie ma)
ja nie wiem juz co ma robic
ale koniec diet chyba, biore sie porzadnie za rower, nie jem kolacji ni slodyczy, raz w miesiacu czterodniowa z grejpfrutami, raz na rok kilka dni kopenhaskiej
alveo woda z cytryna po przebudzeniu, zero miesa i ziemniakow, chleb tylko razowy
duzo warzyw i owocow
ja juz nie wiem co robic...

Hej Skituwbit! Mogę zapytać jaki masz wzrost? Bo jak dla mnie to bardzo mało ważysz, może nie masz z czego chudnąć (Ja mam 173 i twoja waga dla mnie jest nieosiągalna). Nie doradzam ci kontynuowania diety jeśli nie chcesz, bo ja też w pierwszym zamyśle planowałam przerwać dietę po tygodniu, jak nie osiągnę satysfakcjonujących mnie efektów - więc dobrze ciebie rozumiem. Nic na siłę Trzym się ciepło.

pytanko do joggera - jak dobrze rozumiem to moze wygladac tak: RANO: l-karnityna, olej lniany, gorzka kawa, po godzinie 45 minut aerobow; potem znowu kawa z 1 lyz. cukru, potem posilki jak w diecie i WIECZOREM: po ostatnim posilku, po 2 godzinach znowu 45 minut cwiczen, tylko czy moge potem cos zjesc i co? Od czytania roznych tematow na tym forum mi sie juz zakrecilo wszystko... czy na noc bialko w koncu czy weglowodany, czy nic nie jesc...

o jejku... kończyłam podstawówkę to ważyłam 64 kg przy wzroście 155.Dla mnie waga 54 to abstrakcja. Montica napisz mi coś więcej o tej ketozie. Czy ten stan trwa cały czas, czy muszą się złożyć na to jakieś czynniki. Skąd wiadomo,że jest się na ketozie? No i jak najlepiej na nią wejść? Są jakieś sposoby? Dziś ostatni dzień dietki, powiem Wam,że jedynym grzechem który popełniłam w ciągu tych 14 dni to dodanie do dzisiejszej porcji mięcha ketchupu. Ale stało się coś dziwnego dziś rano waga wskazała +1 (czyli bilans końcowy z -5 na -4) Nie wiem o co chodzi.Może jogger mi wyjaśni kiedyś?

Słuchajcie, jest jeszcze coś o co chciałam spytać. Dlaczego ja się wogóle nie pocę? Po 1,5 godzinie intensywnych ćwiczeń na siłowni (głównie bieżnia, rower, orbit, brzuchy) jestem tylko czerwona jak burak, podczas gdy moje koleżanki zmieniają koszulki. I wierzcie mi,że nie chodzi tu bynajmniej o intensywność ćwiczeń. Pani instruktor twierdzi,że mam "gęstą skórę". W saunie to samo, przy tem 106 stopni zaczynam leciutko się pocić po pół godzinie ciągłego siedzenia. To traszne. Zresztą mam tak całe życie. Co zrobić,żeby zwiększyć potliwość? Jogger wyjaśnisz mi?