Witajcie!
Zaczynam 9 dzień! Czuję się całkiem dobrze, chociaż czwartego dnia było mi BARDZO słabo a i potem różnie bywało. I kompletnie zapomniałam, że to moze być skutek niedocukrzenia, więc nie pomogłam sobie w żaden sposób, tylko jakoś to przemęczyłam

.
Diety przestrzegam dość rygorystycznie, 7 dnia wspomogłam się otrębami owsianymi (nie wiem, czy to dobrze, ale już trudno, przepadło

) i jakoś przetrwałam. Jedyne odstęstwo jakie zrobiłam to wczoraj zjadłam dwie łyżki sałatki z brokułów do wieczornego posiłku (bo byłam na imprezie z suto zastawionym stołem i po prostu nie mogłam się oprzeć

).
Schudłam jakieś 3 kilo (trochę mało, bo przy wzroście 170cm ważę 61 kg

i przynajmniej 5 kilogramów muszę się jeszcze pozbyć) i już się boję, co się stanie jak dieta się skończy

.
Jak mam rozpiskę z posiłkami, na karteczce mam napisane, co moge jeść, to jakoś się tego trzymam, ale jak zacznie się samowolka, to obawiam się, że nie będę potrafiła się opanować

. A już udało mi się wejść w stare jeansy...
Pomóżcie, powiedzcie jak sobie radzicie z zakończeniem diety, albo co macie w planie, żeby utrzymać efekt.

Błagam!!
Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim zmagającym się ze swoim ciałem.
PS. Spotkałam się z opinią, że po zakończeniu tej diety można jeść wszystko i praktycznie wrócić do starych nawyków żywieniowych a waga nie wzrośnie... To bujda, prawda? (a szkoda

;-( )
PS.2. Jogger, bardzo dziękuję za rady!!