Dziękuję Tyka

.
Wiesz, ja to wszytko wiem, albo przynajmniej dużo o tym czytam ostatnio. Mój metabolizm, tak myślę, i tak już prawie stoi. Odchudzam się prawie całe życie (no dobra, pół, bo 15 lat

) i nie mogę zrzucić tych wstrętnych zwałów tłuszczu. Nietrudno się domyślić, że próbowałam już prawie wszystkiego. Najczęściej było to po prostu rzucanie jedzenia. Efekt jest wiadomy

.
W poradni leczenia otyłości zmierzono mi mój metabolizm i podobno moje zapotrzebowanie wynosi 1500 kcal. Próbowałam diety 1000 kcal, ale schudłam 3 kilo i waga stanęła. Jadłam 5 posiłków dziennie i i tak uważam za sukces to, że nie przytyłam, bo wydawało mi się, że zwykle jadłam mniej.
Moim największym problemem jest to, że uwielbiam słodycze

. I owoce. To jakiś koszmar, którego nie mogę się pozbyć. Mogę nic nie jeść: chleba, mięsa, sera, wszystkiego, ale bez słodyczy - dramat.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam powtarzać tej diety, że powinnam jeść kilka posiłków dziennie i komponować je tak, by przestać liczyć kalorie. Tylko niestety majwygodniej jest po prostu zastosować taką dietę - jest łatwa i można liczyć na widoczny efekt.
Obiecałam sobie, ze to już ostatnia taka. Muszę znaleźć dla siebie coś, co pozwoli mi normalnie funkcjonować. Odżywiać się i nie tyć. I przestać wreszcie myśleć cały czas o jedzeniu i o nadmiarze kilogramów.
Tylko gdzie to coś znaleźć?
