gruba (z przeproszeniem ;))
Nie uciekaj!
Ja Cię poniękąd i Twoje rozterki rozumiem
Ale myślę, że to co Tyka chciał Ci powiedzieć, sprowadza się po prostu do tego, żebyś zdała sobie sprawę, jak wiele od Ciebie zależy. Nie tylko w kwestii sylwetki..Ale akurat zależy Ci obecnie na jej poprawieniu, skoro o tym piszesz. A jeśli tak to musisz sobie zdać sprawę, że
odchudzanie, tak jak każde inne działanie w życiu, też wymaga planowania. Dosyć poważnego.
Myśle, że Twoje stwierdzenia typu :"mam to gdzieś..sylwetka nie jest na mojej liście priorytetów w życiu nr jeden", jest jakąś formą wytłumaczenia się sama przed sobą, skoro okazało się że wine ponosisz za nia tylko Ty, "wytłumaczyłaś" sobie, że wcale Ci nie zależy..Myślę, że jest odwrotnie.
Wystarczy uwierzyć, że zasługujesz tak samo na fajną, satysfakcjonującą Cię sylwetke (taką na miare możliwości oczywiście), tak samo jak na wszystko inne w życiu. Tylko trochę pracy to wymaga i więcej dystansu do tego, co się pisze tutaj- słowa nie są najlepszym narzędziem do przekazania całości myśli, a przynajmniej nie zawsze..
I pamiętaj- nikt nie chce dla Ciebie źle tutaj.
A wręcz odwrotnie- czasami ostrzejsze słowo skłania do przemysleń.
A "głaskanie po główce" bezwzględu na to, czy robisz dobrze czy nie, do niczego nie prowadzi.
pozdrawiam