ok, jest 5 dzień i postanowiłem zrezygnować.
Już wyjasniam dlaczego.
Dotychczas podczas stosowania diety, niemal codziennie ok. 10 km przechodziłem, do tego wczoraj jeszcze basenik. Niby wszystko było narazie ok, pomijając to, że zbyt wielkich efektów niezauważyłem. Spodziewałem sie czegos więcej.
ALe głównym powodem jest to, że mój orgaznim poprostu dzisiaj niewytrzymał.
Robiąc
aeroby w domu (jeżdząc na rowerze stacjionarnym), byłem w miare grubo ubrany, tzn diwe cienkie bluzeczki i bluza (na siłowni nierobiło to na mnie większego wrażenie), a tutaj po 1,5 h aerobów doszło do maksymalnego osłabienia organizmu, ochłodzenia, poprostu mój organizm tego niewytrzymał. Niemiałem siły nawet chodzić, że niewspomne o zrobieniu sobie jedzenia. Gdy wreszcie sie to udało, musiałem wpychac je w siebie na siłe, orgaznim zareagował na posiłek w ten sposób, że zbierało mi sie poprostu na wymioty. Na szczęście do tego niedoszło :).
Musiałem sie przespać, na nic innego poprostu niemiałem siły. Gdy wstałem nadal byłem mocno osłabiony, postanowiłem zjesc troche jabłek (5), na dostawe ww organizm zareagował w pozytywny sposób, tzn nadal jestem osłabiony, ale juz nie w ten sposób.
Po ww ostro napęczniał mi brzuch, ale uznaje to za naturalna reakcje organizmu.
Niema sensu ryzykować zdrowiem, nieoto tu chodzi, ale fakt jest jeden, gdyby nie dzisiejszy wypadek, z pewnościa bym wytrzymał do końca diety, bo juz sie poprostu przyzwyczaiłem.
No trudno, przeanalizuje dzisiaj moją wcześniejszą diete i zaczne ją stopniowo zmieniać, zmniejszając ilość ww, oraz co jest tu znaczące , będe spozywał 4 małe posiłki w ciągu dnia.
Umysł tym razem niewygrał nad ciałem.
Powodzenie tym, którzy zaczynają, trzymajcie sie, wierzcie ze wam sie uda (podstawa), lecz słuchajcie swojego orgaznimu i niedąrzcie za wszelką cenę. Bo naprawdę najważniejsze jest zdrowie. Wszystko można osiągnąć.
Ktos kiedys powiedział:
"Zwolnij, aby przyspieszyć"!!!
Ja napewno zwolnie.
"Nikt nie czepia się silnych ludzi" Charles Atlas
------------------------------
2 tygodnie ostrej diety - kwarantanna