L-karnityna zawarta w czerwonym mięsie wędruje do krwi razem z aminokwasami z tego mięsa i stadem wszelakich enzymów, i dopiero taka mieszanka powoduje lepsze jej przyswajanie. L-karn solo musi być mocno przedawkowana, żeby choć trochę 'weszło', a nie poszło za przeproszeniem z moczem

. Ludzie odżywiający się na codzień wołowiną to zawsze byli super żylaści goście (kowboje w Stanach czy gauchos w Argentynie). Tu akurat nasunął mi się kolejny pomysł - brać karnitynkę nie przed ćwiczeniami, ale do posiłku mięsnego, żeby poprawić wchłanianie.
Co do zimna po kawie czy efce, jest to proste: są to pobudzacze
spalania tłuszczu, i gdy przestają działać, przychodzi moment, że uwolnionych kwasów tłuszczowych po prostu braknie we krwi, więc nie ma czego spalać, tarczyca zwalnia obroty i stygniemy

. Oczywiście wysiłek zwiększa podaż wkt, ale też można pobudzić tarczycę do zwiększenia wydajności metodami naturalnymi - mój zestaw standardowy o którym chyba było na początku to miłorząb japoński+kelp+wit.E. Dla bardziej dociekliwych może być i HCA, i ekstrakt z zielonej herbaty (w koncentracie lepiej działa), i guggulbolic.
-------------------------------
Dwutygodniowy kawosz kopenhaski
-------------------------------