Dieta kopenhaska

Dyplomacją nazywamy trudną sztukę układania słów tak, by w żadnym razie nie wyrażały tego, co powinniśmy powiedzieć

pax i jooż mnie tu ni ma

Zmieniony przez - Grasik w dniu 2005-10-26 13:07:33

Ciekawe gdzie jest Eliza i jak jej idzie z dieta.

ja chyba jednak zacznę dietę, mądrzejsza chyba już nie będę, ale może trochę lżejsza
też mam w grudniu uroczystość i chcę wyglądać
od jutra kopenhaska
mam zamiar nie przerywać ćwiczeń i normalnego życia, mam nadzieję, że nadal będę w formie
pozdrowienia dla wszystkich, dla krytyków i sceptyków też

No witam...2 dzien diety i jest ok..) Szczerze mowiac dobrze ze mam troche wiecej pracy to nie mysle o jedzeniu...Pozdrawiam serdecznie wszystkich i trzymam kciuki takze za Was:--))
PS Anetka czy zdecydowalas sie juz na jakas diete po kopenhaskiej? Moze diete SB? Myslisz ,ze to dobry wybor?...Buziaki, do jutra!

Dyplomacją nazywamy trudną sztukę układania słów tak, by gdy Ci mówimy "*******laj" czujesz się jakby Ci złożono ofertę wybrania sie w atrakcyjną daleką podróż hrhrhr

Witam, dzien 8 i jest ok, nawet jestem zadowolona, Eliza bylam wczorajw bibliotece i wypozyczylam ksiazke SB, jak tylko zrobie raporty i obejrze katalog idei:) to wezme sie za lekture tej ksiazki. Wiesz ja praktykuje Atkinsa a podobno SB to taki zmodyfikowany Atkins, przeczytam i bede wiedziala. Oj napewno nie bede liczyla kalorii tylko wegle jak do tej pory.

https://www.sfd.pl/temat141676/ 

Jednak nie przeszłam na South Beach. Jakoś nie chce mi się trzymać kolejnych reżimów żywieniowych, myślenia o tym, co kiedy, przygotowywania, planowania. Na razie nie przejadam się i czytam o odżywianiu. Tabele kaloryczne pokazują, że powinnam w moim wieku i przy założeniu lekka praca (hehehe, lekka :-/ ) - podczas, gdy kopenhaska to ok. 1000 kc dziennie - przyjmować 2100-2300 kc dziennie. W planach mam ten FC w grudniu z aerobami/aerobicami (to jak to właściwie jest? co jest co?) i siłownią (bieżnia, rowerek, nie wiem co jeszcze mogłabym robić), przeorganizowanie (właściwie już sie staram) na 5 niedużych posiłków dziennie i układ na talerzu obiadowym: 1/2 warzywa surowe i gotowane, 1/4 mięso, 1/4 reszta (ryż, ziemniaki, kasza itp.)
Proszę o ocenę, ew. porady.

I. duzo ruchu, ogranicz ziemniaki, ryz, chleb, i slodycze i wystarczy....... No i nie jadaj np. o 1 w nocy.... Pij czerwona herbate z cytryna, i jeszcze raz duzo ruchu. Nie zapominaj o piciu wody mineralnej niegazowanej.
Zapomnij o tym, ze istnieje mcdonald, kfc, itd...... jedz np. 5 posilkow dziennie, ale czesto. Kup sobie blonnik w aptece. Zainwestuj i kup sobie Orbitreka. Naprawde warto, bo masz pod noskiem w domku i siadasz kiedy masz czas, a jak ladnie posladki wygladaja:)

McDonald, KFC, itp... apage!!!
W KFC nie jadam wcale, w Mac'u tylko 1 lub 2 kanapki na rok (naprawdę) jak była oferta meksykańska, czyli kanapka z kurczakiem, sałatą lodową i ostrym sosem chilli, choć i to też rzuciłam, bo jak ostatnio zjadłam (i to chyba było lato zeszłego roku ) to źle się czułam - jakbym zjadła kamień.
Największe szkody w moim żywieniu poczyniła depresja z okresami szczątkowego jedzenia i praca, gdzie posiłki - no co tu dużo mówić - nie są obecnie mistrzostwem świata. Czasem są niezłe, ale ogólnie... jakby to powiedzieć - ktoś, kto je przyrządza, robi to bez miłości. Czasem ludzie chorują po tym, co zjedzą, ale nie kilka osób na raz, tylko pojedynczo, więc wszelkie zarzuty, co do jakości byłyby zwalane na osoby jedzące, że mają zbyt wrażliwe żołądki. Czasem wchodzę, patrzę co jest i niby wszystko ok, ale mam ochotę wyjść. I wychodzę Zostaje sucha bułka, bo to jest przynajmniej bezpieczne. Ale ile można tak żyć?