Redukcja trwała od 17.III do 31.VIII......czyli sporo,ale było z czego zrzucać.
W końcu 20%+bf [~22]
Jak to wyglądało na przestrzeni tych nastu tygodni:
według matematyki i jeśli pomiary robione były z małym błędem to poleciało mało mięcha
głownie fat [woda/gliko,itd]
ale co najważniejsze okazało sie że pod 20%bf kryło się ich naprawdę sporo.
Co do samego efektu końcowego,poziomu %bf,ilości mięcha,wyglądu i fot:
Wiadomo że mogę napisać że w lusterku to inaczej wygląd - lepiej.
Wiadomo że mogę napisać że w lepszym świetle efekt jeszcze lepszy.
Dlatego kolejnym elementem oceniającym jest podanie własnej osoby na fotach osobom trzecim do oceny.
Bo lustro [oczy/mózg] widzi co chce widzieć.
Na samym wstępie chciałbym podziękować [po raz kolejny] wszystkim wiernym osobom [nicki sobie podaruje bo chyba oni wiedzą że mam ich na myśli] które od początku okresu masy,do jej końca i przez początki redukcji - rzucały mi kłody pod nogi,hejtowały,starały narzucić się swój punkt widzenia - bo to co robię jest nowe więc na pewno nieskuteczne,z resztą ja się nie znam bo jak wyglądam.
Uwielbiam takie osoby.
Dzieki serdeczne.
+10 do motywacji.
W każdym dniu.
Aż do teraz.
BTW - Nadal czekam na opinie/ocenę.
Czytacie - więc może warto też teraz wyrazić swoje zdanie?
To tyle ode mnie dla miłych osób.
Co do samej redukcji.
W mega skrócie:
wyszedłem z masy z około 4000kcal+ na bilans 3000kcal
jechałem tak prze 14dni
Co 14 dni ucinałem węgle i po ok. 200kcal.
W 10 tygodniu dotarłem do LC.
Kcal wynosiły około 2200kcal.
W 11 i 12 Tygodniu wszedłem na minim VLCD.
[jak się okazało tylko z nazwy].
O moim VLCD juz pisałem:
https://www.sfd.pl/[BLOG]solaros/Beast_Mode_ON_v2_[pods.redu.str.36]-t1033576-s55.html#post4
Nigdy nie było to VLCD w czystej postaci.
Nawet w ostatnich 14dniach nie było to VLCD jakie ma być:
-na fat
-na carbs
Dając pod 50g fatu - to równa sie juz 450kcal
1000kcal+ z białka
100-150kcal z wegli
Blisko ale to VLCD-VLCD 'wersja dla prawdziwych hardkorowych kulturystów, - nie jest.
Pytanie jakie sobie od początku stawiałem:
czy faktycznie tylko taka wersja jest skuteczna?
od dnia nr. 1 twierdziłem uparcie że nie - ocenicie za chwilę sami czy tylko hardkorowe wersje się sprawdzają.
Cała moja dieta polegała na manipulowaniu kcal,głownie ilością węgli i fatu.
Za żadne skarby nie chciałem doprowadzić do stagnacji.
Do zbytniego zwolnienia metabolizmu.
Czy do jego uszkodzenia.
Wiec dni z niską ilością fatu gdzie ilość kcal była niska [1300-1500kcal]
przeplatały się z dniami gdzie ilośc fatu przekraczała czasami 50,60 czy 70g - i ilość kcal oscylowała w granicach 2000kcal.
Nie wspominając o dniach kiedy robiłem cheat meal'e czy całe cheat day'e - kiedy to ilośc kcal byłem bliżej 10,000 niż 1000kcal.
Założenie było takie że co 7dni cos wpada.
ALbo cheat meal.
Albo cheat day.
Przez cały okres redukcji marzec-sierpień wpadło ratio wyglądało 1:2 [dla cheat dayów].
Co jeszcze.....?
To jeszcze że nie zrobiłem ani jednej minuty cardio.
No może jeśli uznać spacer z synem za jakis rodzaj cardio - to tak,zrobiłem tego sporo.
Ale ani jednej sesji docelowej z mylśą że idę zrobić 30-120min cardio.
NIL!
Do tego:
-Ciężki trening siłowy.
-Krótki ale intensywny HIIT.
-Sporo suplementów w okresie okołotreningowym.
-sporo antykatabolików [część osób nie bierze przed strachem na wzrost insuliny]
-Sporo dobrej jakości białka.
-Okno 6-8h.
...tak to wyglądało w mega skrócie.
Co było celem i czy go zrealizowałem?
Celem było zejście do <10% - to cel nadrzędney.
Ale celem nie było realizowanie go za wszelką cenę.
Drugim celem było udowodnienie sobie [choc nie tylko sobie] że nawet na redukcji można jeść ze smakiem.
Ciągła realizacja tematu którego jestem autorem:
https://www.sfd.pl/t988586.html
Kolejnym celem było udowodnienie [nie sobie a innym] że cardio wcale nie jest koniecznością podczas redukcji.
Część osób zaczyna redukcje od cardio.
Cardio,cardio,cardio – nie tędy droga.
Ilości zrobionego cardio = 0min.
Ale czy to znaczy że nie robić cardio?
Miałem inne aktywności.
Chciałem tylko pokazać że nie kurczak i cardio na redukcji to rzezc najważniejsza.
Swój cel [granica 10%] zrealizowałem może 2 miesiące temu.
Po tym okresie nie odczuwałem żadnego zmęczenia – bo i po czym?
Trening[ciężki!] ale 3 x w tygodnie.
Bez cardio.
Jedzenie smaczne.
Od czasu do czasu wpadł jakiś Fast food.
Zmęczenie w skali od 1 do 10, w czerwcu/lipcu oceniłbym może na 2-3.
Pojawił się drugi cel – dalsze cięcie fatu
2tygodnie temu gdy został fat tylko na dole brzucha i na nogach – pojawił się 3 i zarazem ostatni cel-> dojechanie na maksa.
Myślę że swój cel zrealizowałem potrójnie.
W sposób niestandardowy,dla wielu kontrowersyjny.
Łamiąc żywieniowe schematy.
Co do wyglądu:
W niedziele przed treningiem miałem do wyboru kilka opcji:
-ww proste
-fast food
-czekolada
Te dwa ostatnie jakos nie przemawiały do mnie - więc poszedł następujący posiłek [-90min]:
160g ww
na -30min poszedł mix
ww proste + gliceryna
Co do fot:
zrobiłem w sumie 3 sesje:
-po treningu [sztuczne światło]
-na solarium [sztuczne światło - imo najlepsze]
-dziennie światło
............wiec fot będzie zdeka.
Zaczne od porównania poczatek/koniec.
Foty bez żadnego retuszy co by dodatkowo nie polepszać.
extra:
Zmieniony przez - solaros w dniu 2014-09-01 16:24:20
"Cóż jest trucizną?
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną!".
BLOG: http://www.sfd.pl/t1033576.html