[BLOG]solaros - Na przekór stereotypom [Spis treści str. 1!]

...a co do nóg - to pomimo startu redu ,ze słabego poziomu [brak ćwiczenia] teraz dzięki hiito wi trochę nadgoniłem
a na pewno bardzo nie odstaja

zamazane

a tutaj za duzy kąt


w lustrze każdy prążek widać
zdjęcie to zdjęcie



Zmieniony przez - solaros w dniu 2015-07-18 20:47:43

Krejzol jestes i tyle. Zaje....scie... forma juz teraz bardzo ok. Gratulacje byku.

Niezla forma , tylko pozazdroscic ;) Ja przed dzisiejszym ladowaniem stanalem przed powaznym dylematem , gdy zauwazylem ze po 2 tygodniach (w mojej opinii) stagnacji w koncu ruszyl ten oporny dol brzucha , ktory zostal na sam koniec i teraz nie wiem czy zaczynac reverse jutro(tak jak planowalem) czy tez pocisnac jeszcze na 1500kcal nastepny tydzien, moze dwa...

Widok gofrów mnie zasmucił :< A forma kozak

A mnie do głowy przyszło coś jeszcze. Może znajdziesz kiedyś czas na podsumowanie - chociaż kilku zdaniowe, dla mas i redukcji jakie robiłeś na przełomie kilku ostatnich lat. Często zaznaczasz w swoich wypowiedziach, że teraz jest coś lepiej/gorzej, że jest inaczej niż kiedyś. I teraz pytania - jakie błędy i jakie pozytywne wnioski wyłapywałeś? Ostatnio dla przykładu pisałeś, że po jednej z pierwszych redukcji żadnych kabli nie było widać, a potem to już była norma. Zatem dlaczego tak się działo, skąd zmiana, itp... Wiem, że to nie prosta sprawa, ale fajnie byłoby poczytać :)

jak to co się stało kiedyś pewnie przy jakiś 14% bf kończył redukcję i robił masę a teraz zaczyna przy takim poziomie redukcję tak chyba kiedyś coś pisał jak mnie pamięć nie zawodzi a z tym to różnie ostatnio więc niech się wypowie szanowny autor tematu

sol w jaki sposób podgoniłeś nogi na redukcji ? wymiarowo z tego co podajesz giry spadły wiadomo bf zleciał tak czy siak na jakiej zasadzie formułujesz takie wnioski ?


Zmieniony przez - marbex w dniu 2015-07-18 22:16:54

Wojtek jedno słowo dieta!
Niestety te x lat temu - kiedy sam niewiele wiedziałem - mogłem liczyć na pomoc internetowych doradców (teraz to.śmiało mogę ich nazwać dietetycznymi nazistami).

Choć nadal wielu takich.

Ty masz fajnie,trafiłeś w.odpowiednie ręce.
Ja wówczas czy większość osób nadal niestety nie.
I jak już z tej darmowej pomocy którą zawsze dostaniesz (nawet czasami to gimbus który przeczytał pół artykułu) źle wybierzesz -finał nie Może być dobry.

Ja do tego co i jak jem teraz, dochodzilem latami.
Kilka na pewno.

Przy braku podstawowej wiedzy łyka się wszystko.

Śniadanie najważniejsze.
Przedtreningowy najważniejszy.
6-8posilkow dziennie co 3h.
Kurczak i ryż w.każdym posiłku.
Zero odstępstw.
Albo na sto procent albo w ogole.

I tak się krecilem w.kółko kilka lat.
Ale zawsze coś mi podświadomie nie grało.
Zawsze.

Potem trafiłem ma temat binia Jem/nie jem.... i się zaczęło.

Jedna.
Druga.
Piąta
Dziesiąta zmiana.
I jem jak jem.

I nikt mi nie powie że czarne jest białe czy odwrotnie bo większość na sobie Przetestowałem.

Nie było cie jeszcze tutaj jak Zacząłem pierwszą część bloga.
Pojazd był niesamowity.
Przyszły efekty - hejterow brak.
Heh.
Akurat dla mnie (hejter) to najmniejszy powód do zmartwień.

Od tamtego czasu wiele się zmieniło.
Przynajmniej w tym dziale.
No i pojedyncze przypadki w innych.

Już za zjedzenie frytek na masie czy loda po treningu nie wykluczają cie z tego zacnego grona, tylko taka dieta 70/30 czy 100% iffym to normalka.

Wtedy (~3 lata temu,tacy WK wyrobili sobie 'markę' na tym) to były początki boomu na iffym.


Ja cały czas szukam optymalnej drogi dla mnie.
Na chwilę obecną na redukcji jakąś forma CN.
Cały czas eksperymentuje.

Masie CBL, na przykład w tym roku planuję zrobić wersję hard.
Vlcd w dnt.
Vhcd w Dt.
50g ww w dnt.
Nieskończoność w Dt.

Może wypali - może nie.
Nie zrobię to się nie przekonam.
I tak to wygląda co pół roku.
Coś nowego, ulepszanie, wyciąganie wniosków.

....chociaż tak mi się wydaje.

Dokładnie o to mi chodziło.
Najważniejsze, to znaleźć własną drogę.
Jeśli ten sport ma być przyjemnością, to i przyjemnością musi być wszystko co z nim związane - czyli w 90% dieta.
A jeśli jest przyjemnie i pożytecznie, to efekty przychodzą same.

To czego cześć osób nie Rozumie:
Dieta = Przyjemność

Nie ważne czy to.masa czy redukcja, zawsze można tak skomponować menu że będzie smaczne.

Narzekasz na menu?
Masz wstręt do jedzenia?
Nie wydaje mi się.
Ja pół dnia w pracy myślę co dobrego w dany dzień zjem.
Wpadam do domu i się nie mogę jedzenia doczekać.

Jak zawsze są małe wyjątki (osoby startujące, chociaż też cały rok nie Trzeba jeść typowo kulturystycznie, ostatnie kilka tygodni na.pozbycie się wody) - ale jak ktoś ćwiczy 2 miesiące, czy 5lat i dla siebie a pisze ze jedzenie dla niego to druga praca, to sorry.
Albo ktoś go naprostuje, albo odpuści, albo do końca swojej przygody na siłowni będzie się zastanawiał gdzie leży problem.
Przecież je tak jak mu każą.
Nie lubi - KAŻĄ!

Ja to na szczescie zrozumiałem, późno bo późno ale lepiej późno niż wcale.





Zmieniony przez - solaros w dniu 2015-07-19 01:23:43

Zmieniony przez - solaros w dniu 2015-07-19 01:24:42

100% true.
Ja mam tak, że na każdy kolejny posiłek czekam z jęzorem wywieszonym na zewnątrz.
Nie ważne czy to redukcja i 1500kcal, czy to jakiś tam revers i 4000kcal, czy też ładowanie...

Jestem amatorem i laikiem, ale od tych 15 miesięcy rozmawiam z co niektórym ludźmi i patrzę co jedzą.
Jak widzę trenera na siłowni, który co 2-3h wychodzi z szatni z kolejnym pojemnikiem ryżu i kurczaka, to coś mi nie gra...
A jak powiesz, co i jak Ty jesz... Odpowiedź natychmiast: hahaha, stary zmień sport, nie znasz się, zmień dietetyka...
A jak przychodzą naoczne efekty, to komentarze się kończą, ale już nawet taki jeden z drugim omija Cię szerokim łukiem i traktuje jak wroga...
Z tym, że dalej wyśmiewa, siedząc przy pojemnikach pełnych suchego ryżu i kury :)