[BLOG]solaros - Na przekór stereotypom [Spis treści str. 1!]

Gluten to wymysł obecnego przemysłu. Sam chciałbym jeść tak jak moi dziadkowie . Zero przetworzonych rzeczy, naturalnych, samemu wyhodowanych .

Solarosa podziwiam za sylwetkę, zrobił bardzo dobre wyniki. Pamiętam jak długo błądził, ale w końcu wyszedł na prostą i znalazł złoty środek w 2014.
Progres jest nieporównywalny z tym co osiągałem przez wcześniejsze lata ciężkich treningów i suplemetacji.

Jeżeli nie chce się dzielić "przepisem" to oki, rozumiem.

Ja co bym nie robił, maks mogę dojść do poziomu, który sol prezentował przed redukcją w 2014 ... Jestem ciągle na etapie błądzenia, a chciałbym wejść na poziom wyżej ...

Jak ty to sol sobie tłumaczysz, co takiego się zmieniło ?

To jest dziennik,a nie miejsce zwierzania sie.
Genetyke tez ma kazdy taka sama?
Wielkosc , ilosc komorek tluszczowych tez ma kazdy taka sama?
To tylko proste,glupie przyklady bo mozna wymieniac dziesiatkami to co was rozni...
Lektyny sa wymyslem? Juz bladzisz na wstepie


Zmieniony przez - tanieodzywianie w dniu 2016-12-30 11:07:51

Ja nie jem tylko śmieci.
Kto.myśli że jem tylko śmieci to jest w błędzie.
Typowe śmieci stanowią max 20% tego co jem.
Jeśli zjem 1 czy dwa razy na mieście jakiś Junk food.
A to dla mnie jest sieciowym zarciem.
Ale też nie zawsze bo jak pójdę do restauracji i zjem sobie steka z grilla z puree to już typowy zdrowy posiłek.
A to co jem w domu może wygląda jak Junk food ale to ja sam robię od początku do końca.
Może po za pieczywem.
Bo nie czuje potrzeby unikania glutenu (czy laktozy).

A jak ktoś nie ma uczulenia na gluten to jaka jest różnica jeśli zje torebkę ryżu + 200g piersi kurczaka vs 150g pieczywa + wołowine czy indyka?
Dla zdrowego człowieka różnica jest żadna.

Różnica jest taka że jem że smakiem.
Różnica jest taka że nawet mając 50g wegli tak potrafię dobrać produkty że jestem syty i jem z uśmiechem na twarzy.

To jest różnica między tym co było przed 2013 a to było po 2013.
Główna różnica.
Kolejna różnica jest taka że wydaje mi się że potrafię czytać sygnały jakie daje mi organizm.
Nie czekam do ostatniego momentu lub gdy jest za późno i następuje np. BINGE EATING tylko reaguje już wcześniej.

Chociaż za MarioIFBBPRO nie przepadam za bardzo (choć z drugiej strony doceniam co robi) codziennie mam dawkę "Junk food" Czy słodyczy czy czegoś na co mam ochotę.
Zrobił o tym film.
Zdrowe podejście do jedzenia.

A piszę o tym zawsze że będąc nawet na LCLF mona zjeść praktycznie wszytsko.
Byle się zmieścić w makro.
Ja w okresie startowym nadal jadłem i parówki i wieprzowine czy salceson z pasztetową.

Ta dawka zapewnia mi to że nie ma napadów głodu i potrafię to kontrolować od dnia pierwszego do ostatniego.

Jedyne co się liczy to makro.
Tego się nie zmieni.
Wiadomo że każdy reaguje inaczej.
Więc każdy nie może jeść tego samego.
A to na ile możemy sobie pozwolić decyduja właśnie nasze indywidualne cechy.
Jedni mogą pakować w siebie 50% przysłowiowych śmieci a nadal będą trzymać formę.
Inni 20 czy 10%.
Ale nie ma i nigdy nie będzie przypadku że nie można na noc sobie pozwolić.
To znaczy że trezba jeść w 100% czysto.
Przez cały okres czy to masy czy reduckji.
Z resztą nie ma tylko czystych produktów albo złych produktów.
Jest cała masa produktów która jest gdzieś po środku.
I tylko od miejsca siedzenia zależy co jakiej półki ja zaliczymy.

Dla mnie Junk food to naprawdę wąska grupa produktów.
Produktów wysoko przetworzonych.

Reszta zależy czy możemy w danym okresie sobie na to pozwolić.
I czy nie mamy na nie uczulenia.

Jak nas zalewa na masie to nie jest wina tego jednego batoniki czy loda którego zjedliśmy tydzień temu tylko zbyt dużej ilości kcal!!
Bo zalać może i po dzikim ryżu.
Jeśli go zjemy za dużo.

Każdy ma inne geny.
To co pier#Oli Patryk że każdy ma takie same geny to jest jego świat.
Dla niego różnica są koxy .
Jego wytłumaczenie dlaczego wygląda gorzej niż inni.

Jakby nie było genów to nie byłoby ludzi wybitnych w danej dziedzinie sportu lub życia.
Bo nie tylko o sport chodzi.
Ktoś jest dobry w piłkę czy dobry w szachy ktoś dobry z pływaniu a ktoś dobry w lezeniu na kanapie i szukaniu kolejnych wymówek.



Zmieniony przez - solaros w dniu 2016-12-30 11:51:09

Dzięki za szczegółową odpowiedź. Większa świadomość tego co się je, więcej luzu w głowie i konsekwencja w dążeniu do celu .

Na pewno coś z tego wyciągnę.
Dzięki,

A Patryk to pajac, zgadzam się.

To co nas blokuje to głowa. Jak ktoś je na siłę czy jedzenie to dla niego praca (bo nie raz czytam takie komentarze) to nigdy nie będzie miał optymalnych efektów. Blokada (stres) może występować na różnych etapach tego sportu. Ile razy mieliście tak ze za wszelką cenę chcieliście podnieść dany ciężar (np. Podczas WL czy MC) i się nie udawało? Między innymi dlatego że się o tym myśli 24/7 i następuje blokada na którą bezpośrednio nie mamy wpływu. Dopiero poluzowanie pozwala przekroczyć kolejne bariery. To samo jest jeśli chodzi o dietę a nasz wygląd. Jeśli jedzenie kojarzy nam się źle to jest czynnikiem stresogennym. A wiekszy stres = większy kortyzol. A większy kortyzol = więcej tłuszczu/mniej mięśni. Najsampierw trzeba naprawić relacje z jedzeniem . Najsampierw trezba się cieszyć na myśl każdego kolejnego posiłku potem należy spodziewać się jakiś efektów. Oczywiście dieta to nie wszytsko. Zostaje jeszcze trening czy regeneracja.

A mi sie wydaje, ze sekret tkwi w czyms innym...

wielu tu powierza swoje wyniki ,,w czymś innym'' a takiej sylwetki nawet nie powąchali, więc chyba nie tędy droga;)

sekret tkwi we wszystkim :)

Dokladnie, tkwi we wszystkim ale przede wszystkim w...

stojeden

Dokladnie, tkwi we wszystkim ale przede wszystkim w...

przezde wszystkim w koszernym jedzeniu a jak przychodz czit day to Sol zakłada mycke na głowe bo w mycce mniej zalewa..
....nie wiedziałes pewnie o tym!