wczoraj 3 dzien LC,w sumie drugi i pol
akurat tak sie zlozylo ze w pracy ciezszy okres niz zawsze wiec xx ton przerzuconych
we wtorek zonk po pracy,dwie bulletproof cofe troche mnie postawily na nogi
troche
poszedlem na trening bo juz w sumie musialem - jakby to byl ponidzialek to bym odpuscil ale w poniedzialek nie hbylem ,w piatek tez nie pojde - wiec stosujac moja naczelna zasade '100% albo wcale' poszedlem na trening
barki
zrobilem wyciskanie w bluzie,bo okolo 12-13 stopni bylo az
rozgrzalem sie,sciagnalem bluze
chcialem zrobic Front Raise - pacze w lustro a tam jakis koles z doyebanymi barkami
dopiero po kilku sekundach doszlo do mnie ze to ja
druga sprawa
wrocilem,chcialem zjesc tortille wiec nastawilem [w sumie juz zrobione] mieso mielone z indyka
dodalerm tylko sos i poszlismy z mlodym na gore
po jakis 30min leze,waham i cos daje po nosie strasznie
waham dalej i juz wiem ze to przypalone mieso
juz sie mialem mojej kobiety pytac czy czasami czegos nie robi jak sobie przypomnielem ze dobre 30minut temu chcialem sobie tylko mieso podgrzac
zlecialem na dol - w kuchni czarno
dziwne ze sie alarm nie wlaczy
?
ale z racji tego ze juz sie nastawilem na ta tortille chili con carne - zaczalem wyskrobywac nieprzypalone [tak bardzo] mieso
i z dania gdzie bylo ok. 900g miesa - zrobila sie poracja gora 300g
zjadlem ale jakbym wiedzial to bym odpuscil,a w polowie pierwszej tortilli juz mi sie nie chcialo nic robic od nowa
.............jak sie ma LC to sie czasami nie mysli
"Cóż jest trucizną?
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną!".
BLOG: http://www.sfd.pl/t1033576.html