Now wystarczyło by 3 bo już tne 4. I jeszcze tyle samo zostało do zwalenia lub więcej. I mniej więcej wiem ile czasu potrzebuje aby to sobie spokojnie zrobić czy na spokojnie. Mam mało kcal ale tak licząc bardziej dokładnie to wychodzi ok 1900kcal.plus ładowania co tydzień. Jak wczoraj wpadło 450g fatu. Co daje jakieś
4000kcal+ extra. I jakoś tak tysiąc z białka. Jakbym nie robił ładowania to byłoby szybciej. Jakbym dowalil wszytsko co mam na stracie też by było pewnie szybciej. Ale po co ? Jem sobie nadal przyzwoicie. Do tego mam dla siebie soboty. Fat się nie topi ale się pali. Za 3 tygodnie będzie forma na 90% startowa. Po drugie, jak lecę to chce mieć ten luz psychiczny że mogę sobie zjeść czy zrobić wszystko. A jak teraz polecę to nie tyle 7 dni co pewnie 10 lub więcej mógłbym jeść pod swoje limity. Taki będę wyplukamy przed urlopem. A jak wrócę to zobaczę what next. A czy startuje czy nie to wyjdzie do momentu kiedy mam dead line z wpisowym. Nie jestem z tych osób którzy piszą, że się przygotowują na zawody dwa lata do przodu.
To nie atak- żeby znowu nie było- ale może się pojsrac na tydzień do zawodów.
Były takie przypadki na forum.
Więc jakieś tam.plany zawsze mam.
Zwykle są powiązane z urlopem.
A urlop zawsze mam przed czy po zawodach.
Bo u mnie w całym roku są bodajze 4 zawody?
Tylko.
2x ibff (wiosna pkus jesień)
1× nabba
1x pca (i to nie u mnie tylko w północnej)
Więc jak już tne, to tne bardziej pod urlop.
Aby się lepiej czuć.
Lepiej wyglądać.
Aby więcej zjeść.
A zawody są zawsze jakoś około moich wyjazdów.
Ale nie ma presji.
Ze muszę.
Jak będzie forma to wyjdę.
Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Nie będzie to nie wyjdę.
Zmieniony przez - solaros w dniu 2017-08-06 14:37:59