Michał Jekiel road to super heavyweight

Fighterowi chyba bardziej chodziło o wstaniu po tej 4 jeśli spać poszedłeś ok. 1w nocy. Żeby ciągiem pospać w ten wolny dzień chociaż do 6-7 godziny. Tak mi się wydaje.
Co do luzu to moje zdanie pewnie znasz, hehe. Także miłego biesiadowania, wesołego klimatu itd.

No ale jak ciągiem nie umiem? to co, leżeć na tym łóżku na siłę. to wolę iść zrobić swoje i jak mi się zachce to znów zrobić sobie drzemkę ;) zawsze tak robie w weekendy jak gdzies wychodzę i jeszcze żyję więc nie mam zamiaru sobie odmawiac wyjścia ze znajomymi czy posiedzenia z rodziną i świętowania moich urodzin :)

Dzięki ;)

Dobra co do mnie to zmiany właśnie dostałem i od dzisiaj:
DNT: -80gWW i 5gT
DT: -180gWW i 5gT
Cardio +5min

Wiec dzisiaj już ryż odrzucam z posiłków, pies dostanie więcej :)

Trzeba żyć w zgodzie z własnym organizmem i duchem a nie z ramami narzuconymi odgórnie bo tak lepiej
Często kładę się o1 i wstaje o 4.takie życie. Spie kiedy mogę i kiedy mam czas.
Dzisiejsze życie ma mało wspólnego ze zdrowiem i nieuchronnie prowadzi do śmierci. Więc więcej luzu swobody bo stres też zabija.

Dokładnie ja jestem tego samego zdania :) wiem że od poniedziałku już na bank wrócę do swoich godzin snu ;)
Każdy orze jak może że tak powiem ;p

Kurde, chłop cały rok robi wszystko na top top i nawet nie zamieni ryżu na trochę słodkich płatków jedząc 1 kg wegli a tu raz na kilka miesięcy ma okazję i nawet nic nie wypije a nawet sen mu wypomna :D

Jak dla mnie to więcej szkody by przyniosło zamartwianie się i pójście spać o 21 (:D) zostawiając wszystkich. Trochę luzu każdemu jest potrzebne a wydaje mi się że Michał tak ciężko pracuje całe 365 dni że serio nie ma sensu się spinać ;)

W ogóle jaką wczoraj miałem jazdę, pierwszy raz od kilku lat.
Zrobiła mi mama na 30 urodziny beze pawłowa jako tort. Nie zjadłem bo no wiadomo jaki ja jestem ale nawet nie miałem parcia.

Ale kurna około 21 zauważyłem że w zamrażarce jest 900ml lodów o smaku słonego karmelu z polewą z białej czekolady i jeszcze coś tam... No masakra jak mnie pocisnęło to od 21 do 1 w nocy z sobą walczyłem xD Jak się spać połozyłem to mi się później sniły słodkości xD

Dawno dawno czegos takiego nie miałem, to był szok. Dzisiaj już lajcik więc gitara ale no pierwszy raz od jakiś 2-3lat musiałem tak sam ze sobą walczyć w głowie :P

Wiem chore to jest, tylko że za 4 tyg kolejne zowady i powiedziałem sobie że dam z siebie wszystko i nie chcę żeby w głowie w dniu startu była myśl "kur.. to te lody zawarzyły" :D hehe

To tak ciekawostka i wiem że chore, to na bank i przyznaje rację :D ale nie chce sobie nieć cokolwiek do zarzucenia że gdzies po drodze poszło odstępstwo czy coś

Ja startowałem tylko jednej wiosny ale właśnie najcięższy był miesiąc pomiędzy jednymi a drugimi jeśli chodzi o parcie na jedzenie. Mimo że człowiek sobie zjadł po tych pierwszych. Ale jak jest jasny cel to nie ma opcji.

Są takie dni. Walka w chooy a kolejne już luzik. Raz przegrałem walkę i zjadłem 500gr chałwy. Żałowałem już chwilę po skończeniu a na żadne zawody się nie szykowałem ciężka to była noc...

U mnie do pierwszych zawodów, w nocy wpadał często izolat rozpuszczony w małej ilości wody Parcie na słodkie było totalnie, a że trener powiedział sam, że tak robił to człowiek głupi sobie pozwalał... "skoro trener też tak robi" a poźniej już chyba nie miałem sytuacji, że się złamałem