...
Napisał(a)
...
Napisał(a)
Brawissssimo !
Gratulacje dla dzieci że mają taką mame
Gratulacje dla dzieci że mają taką mame
...
Napisał(a)
Brawo Viki!
W wolnej chwili czekamy na relację.
W wolnej chwili czekamy na relację.
1
http://www.sfd.pl/tomaszS/_Dziennik_treningowy.-t880903.html DZIENNIK (zapraszam!)
http://www.sfd.pl/Schudłem!!_:_Nowe_fotki_str_4_i_8-t456674.html <- moje historia - fotki.
...
Napisał(a)
30.01 niedziela
XRun Złotopień 26km
Nie wiem jak to jest że człowiek wstaje wcześniej, dzieci budzi wcześniej a i tak wyjeżdżamy 15 minut później niż był plan Mała jak zawsze zafundowała nam atrakcje więc kolejne opóźnienia, chociaż te braliśmy pod uwagę. Przez to na miejscu nie wiedziałam czy mam lecieć po pakiet, ogarniać Małą i auto czy szukać szybko toalety
Czasu mało, ostatecznie wszystko w biegu, przez co jedzenie załadowałam do kieszeni jak po padnie i później nic nie mogłam znaleźć
Pogoda na starcie w miarę, wiało ale bez tragedii. Pierwsze 10km super się biegło/szło. Zaliczyłam glebę na zbiegu ale lądowanie w śniegu mięciutkie Fajnie tak się puści z góry w głębszym śniegu, ląduje się jak na poduszce
Na pierwszej górce nawet słońce na chwilę wyszło.
Po 10km, jakieś 1:20 od startu pogoda zaczęła się psuć. Coraz większy wiatr.
Do tego na drugim podejściu zaczęły mnie mocno plecy boleć, a dokładnie lędźwia. I dobrze wiedziałam dlaczego...
Zgadnijcie komu się @ spóźniła tak, żeby przyjść dokładnie w trakcie biegu?
Na 12km było rozwidlenie trasy i można było wybrać czy leci się do góry trasę 26km czy na dół na 16km. Kilka osób przede mną i wszystkie które widziałam za mną wybrały krótszą trasę. I w sumie się nie dziwię bo wiatr wiał coraz mocniej i naprawdę nie było miło dostać w łeb spadająca czapą śniegu.
Ja postanowiłam lecieć 26km, bo krótsza nie liczyłaby mi się do pucharu więc nie było sensu.
I szybko pożałowałam...
13 i 14km to był koszmar. Zostałam sama, nikogo za mną i przede mną w zasięgu wzroku. Do tego wichura taka, że drzewa się prawie kładły na ziemi. Jak trasa szła skrajem lasu czy polaną to nie było nic widać tak waliło śniegiem a do tego przy mocniejszych podmuchach nie mogłam oddychać, musiałam się bokiem do wiatru obracać. Jak dobrze że miałam w Garminie wgrany track z trasą.
Cały czas się zastanawiałam kiedy dostanę gałęzią w łeb albo zasypie mnie spadający śnieg. Chciałam nadrobić na zbiegu to się okazało że to długi d*pozjazd między drzewami i kamieniami a patrząc po śladach nie jedna osoba zaliczyła glebę. I uginające się drzewa z każdej strony. Najgorsze były te długie, cienkie choinki co wyglądały jak zapałki. Jak ja wtedy chciałam już być w domu... Przestałam myśleć o dobrym wyniku, było mi wszystko jedno, byleby jak najszybciej skończyć. Zaczęła się walka o przetrwanie.
Na szczęście gdzieś na 16km zobaczyłam przed sobą biegacza i jakoś lepiej mi się zrobiło. Po dłuższej chwili nawet go wyprzedziłam i dogoniłam następnego. Kijki zrobiły robotę
Wbiegłam na kolejną polanę gdzie wiało i padało tak, że nie było nic widać. Oczy bolały od tego śniegu. Widziałam oznaczenie na drzewie i zastanawiałam się w którą stronę, ale na wprost nie było żadnych śladów więc odbiłam w bok, tak jak spora grupa innych biegaczy za mną. Kawałek dalej Pani fotograf poinformowała nas, że skręciliśmy na trasę 16km a nasza trasa szła prosto. Po prostu tak wiało i padało że w moment zasypywało ślady a ja nie zwróciłam uwagi że Garmin pokazał że zeszłam z kursu. Trzeba było zawróci. Śmiesznie to wyglądało - ja z przodu a grupa Panów za mną
Jak się później okazało na mecie, sporo osób pomyliło trasę w tym miejscu i duża część się nie zorientowała że źle biegnie.
Wiatr co prawda przestał kłaść drzewa, ale nadal mocno wiało a do tego sypał intesnywnie śnieg czy lód, nie wiem co to było ale bolało. Ostatni podbieg przed metą był długi i łagodny, normalnie spokojnie można by truchtać ale nie dałam rady. Siły były, próbowałam nawet kilak razy. Niestety po pierwsze nogi się zapadły w śniegu co męczyło dużo bardziej niż żywy marsz z kijkami a wcale jakieś szybsze nie było. Po drugie śnieg bardzo ograniczał widoczność, czasem widziałam tylko na kilka metrów przed sobą. Na ostatnim zbiegu znowu zaliczyłam glebę a wstając nie trafiłam nogą na ubite i wpadłam w zaspę po szyję
W końcu wybiegłam z lasu i byłam w szoku. Zrobiliśmy pętlę i wróciliśmy na drogę którą biegliśmy do lasu. Tą trasą biegli zarówno zawodnicy z 26km jak i 16km i to w dwie strony - na początku do lasu i do mety na końcu. A pomimo to było kompletnie zasypane ani jednego śladu. Nie widziałam jak mam nogi stawiać żeby nie trafić na jakąś zaspę czy głębszy śnieg. Cały czas sypało jak głupie, widoczność słaba. Na szczęście biegłam w towarzystwie sympatycznego Pana, który nawet wybiegł przede mnie żeby przecierać szlak
Na ostatnim odcinku przed metą wyprzedziła nas jakaś kobieta. Nie miałam już nawet ochoty gonić.
Dopiero jak tuż przed metą usłyszałam jak prowadzący mówi, że zbliża się do mety taki ładny pociąg (bo biegliśmy tuż za sobą) i zobaczyłam że w końcu koniec to poleciałam sprintem i wyprzedziłam tą Panią.
Ostatecznie 6 miejsce wśród kobiet (tylko 12 ukończyło tą trase, dużo wybrało w trakcie skrócenie do 16km) i 5 w K30 więc jak na debiut nie jest źle
Czas 3:46 więc 16 minut więcej niż zakładałam. Napewno straciłam kilka minut przez pomyłkę na trasie.
Wyniki tutaj:
http://online.raatiming.pl/Results/XR2022-ZLOTOPIEN/XR2022-ZLOTOPIEN-26KM
Jeśli chodzi o jedzenie... Izotonik wchodził super, choć przez te dwa koszmarne kilometry nawet nie myślałam o piciu i jedzeniu
Większość jedzenia wróciła ze mną. Kanpka i ciasto miały po prostu wycieczkę naleśniki w sumie też, bo ugryzłam ze dwa razy. Zjadłam tylko własnej roboty żel i kilka cukierków. Niestety mam dwa problemy. Po pierwsze szkoda mi czasu na jedzenie po drugie na wysokim tętnie ciężko coś przełknąć. To nie to samo co spokojny bieg w tlenie. Muszę to ogarnąć, bo takie 20km to polecę prawie bez jedzenia, ale już 45 czy 60 może być gorzej.
Młody też dał radę
Zmieniony przez - Viki w dniu 2022-01-30 18:42:24
Zmieniony przez - Viki w dniu 2022-01-30 18:42:43
XRun Złotopień 26km
Nie wiem jak to jest że człowiek wstaje wcześniej, dzieci budzi wcześniej a i tak wyjeżdżamy 15 minut później niż był plan Mała jak zawsze zafundowała nam atrakcje więc kolejne opóźnienia, chociaż te braliśmy pod uwagę. Przez to na miejscu nie wiedziałam czy mam lecieć po pakiet, ogarniać Małą i auto czy szukać szybko toalety
Czasu mało, ostatecznie wszystko w biegu, przez co jedzenie załadowałam do kieszeni jak po padnie i później nic nie mogłam znaleźć
Pogoda na starcie w miarę, wiało ale bez tragedii. Pierwsze 10km super się biegło/szło. Zaliczyłam glebę na zbiegu ale lądowanie w śniegu mięciutkie Fajnie tak się puści z góry w głębszym śniegu, ląduje się jak na poduszce
Na pierwszej górce nawet słońce na chwilę wyszło.
Po 10km, jakieś 1:20 od startu pogoda zaczęła się psuć. Coraz większy wiatr.
Do tego na drugim podejściu zaczęły mnie mocno plecy boleć, a dokładnie lędźwia. I dobrze wiedziałam dlaczego...
Zgadnijcie komu się @ spóźniła tak, żeby przyjść dokładnie w trakcie biegu?
Na 12km było rozwidlenie trasy i można było wybrać czy leci się do góry trasę 26km czy na dół na 16km. Kilka osób przede mną i wszystkie które widziałam za mną wybrały krótszą trasę. I w sumie się nie dziwię bo wiatr wiał coraz mocniej i naprawdę nie było miło dostać w łeb spadająca czapą śniegu.
Ja postanowiłam lecieć 26km, bo krótsza nie liczyłaby mi się do pucharu więc nie było sensu.
I szybko pożałowałam...
13 i 14km to był koszmar. Zostałam sama, nikogo za mną i przede mną w zasięgu wzroku. Do tego wichura taka, że drzewa się prawie kładły na ziemi. Jak trasa szła skrajem lasu czy polaną to nie było nic widać tak waliło śniegiem a do tego przy mocniejszych podmuchach nie mogłam oddychać, musiałam się bokiem do wiatru obracać. Jak dobrze że miałam w Garminie wgrany track z trasą.
Cały czas się zastanawiałam kiedy dostanę gałęzią w łeb albo zasypie mnie spadający śnieg. Chciałam nadrobić na zbiegu to się okazało że to długi d*pozjazd między drzewami i kamieniami a patrząc po śladach nie jedna osoba zaliczyła glebę. I uginające się drzewa z każdej strony. Najgorsze były te długie, cienkie choinki co wyglądały jak zapałki. Jak ja wtedy chciałam już być w domu... Przestałam myśleć o dobrym wyniku, było mi wszystko jedno, byleby jak najszybciej skończyć. Zaczęła się walka o przetrwanie.
Na szczęście gdzieś na 16km zobaczyłam przed sobą biegacza i jakoś lepiej mi się zrobiło. Po dłuższej chwili nawet go wyprzedziłam i dogoniłam następnego. Kijki zrobiły robotę
Wbiegłam na kolejną polanę gdzie wiało i padało tak, że nie było nic widać. Oczy bolały od tego śniegu. Widziałam oznaczenie na drzewie i zastanawiałam się w którą stronę, ale na wprost nie było żadnych śladów więc odbiłam w bok, tak jak spora grupa innych biegaczy za mną. Kawałek dalej Pani fotograf poinformowała nas, że skręciliśmy na trasę 16km a nasza trasa szła prosto. Po prostu tak wiało i padało że w moment zasypywało ślady a ja nie zwróciłam uwagi że Garmin pokazał że zeszłam z kursu. Trzeba było zawróci. Śmiesznie to wyglądało - ja z przodu a grupa Panów za mną
Jak się później okazało na mecie, sporo osób pomyliło trasę w tym miejscu i duża część się nie zorientowała że źle biegnie.
Wiatr co prawda przestał kłaść drzewa, ale nadal mocno wiało a do tego sypał intesnywnie śnieg czy lód, nie wiem co to było ale bolało. Ostatni podbieg przed metą był długi i łagodny, normalnie spokojnie można by truchtać ale nie dałam rady. Siły były, próbowałam nawet kilak razy. Niestety po pierwsze nogi się zapadły w śniegu co męczyło dużo bardziej niż żywy marsz z kijkami a wcale jakieś szybsze nie było. Po drugie śnieg bardzo ograniczał widoczność, czasem widziałam tylko na kilka metrów przed sobą. Na ostatnim zbiegu znowu zaliczyłam glebę a wstając nie trafiłam nogą na ubite i wpadłam w zaspę po szyję
W końcu wybiegłam z lasu i byłam w szoku. Zrobiliśmy pętlę i wróciliśmy na drogę którą biegliśmy do lasu. Tą trasą biegli zarówno zawodnicy z 26km jak i 16km i to w dwie strony - na początku do lasu i do mety na końcu. A pomimo to było kompletnie zasypane ani jednego śladu. Nie widziałam jak mam nogi stawiać żeby nie trafić na jakąś zaspę czy głębszy śnieg. Cały czas sypało jak głupie, widoczność słaba. Na szczęście biegłam w towarzystwie sympatycznego Pana, który nawet wybiegł przede mnie żeby przecierać szlak
Na ostatnim odcinku przed metą wyprzedziła nas jakaś kobieta. Nie miałam już nawet ochoty gonić.
Dopiero jak tuż przed metą usłyszałam jak prowadzący mówi, że zbliża się do mety taki ładny pociąg (bo biegliśmy tuż za sobą) i zobaczyłam że w końcu koniec to poleciałam sprintem i wyprzedziłam tą Panią.
Ostatecznie 6 miejsce wśród kobiet (tylko 12 ukończyło tą trase, dużo wybrało w trakcie skrócenie do 16km) i 5 w K30 więc jak na debiut nie jest źle
Czas 3:46 więc 16 minut więcej niż zakładałam. Napewno straciłam kilka minut przez pomyłkę na trasie.
Wyniki tutaj:
http://online.raatiming.pl/Results/XR2022-ZLOTOPIEN/XR2022-ZLOTOPIEN-26KM
Jeśli chodzi o jedzenie... Izotonik wchodził super, choć przez te dwa koszmarne kilometry nawet nie myślałam o piciu i jedzeniu
Większość jedzenia wróciła ze mną. Kanpka i ciasto miały po prostu wycieczkę naleśniki w sumie też, bo ugryzłam ze dwa razy. Zjadłam tylko własnej roboty żel i kilka cukierków. Niestety mam dwa problemy. Po pierwsze szkoda mi czasu na jedzenie po drugie na wysokim tętnie ciężko coś przełknąć. To nie to samo co spokojny bieg w tlenie. Muszę to ogarnąć, bo takie 20km to polecę prawie bez jedzenia, ale już 45 czy 60 może być gorzej.
Młody też dał radę
Zmieniony przez - Viki w dniu 2022-01-30 18:42:24
Zmieniony przez - Viki w dniu 2022-01-30 18:42:43
9
...
Napisał(a)
Gratulacje A gdybys tak przystała na 3 minuty w miejscu, żeby tętno na chwile spadło i wtedy zjeść? Lepiej stracić te trzy niż potem trzydzieści z uczucia „bomby”, znam to
1
Silny Fizjoterapeuta
https://www.sfd.pl/_Krzychu__Gruby_pod_Maraton_2020-t1145156-s231.html#post-19459530
...
Napisał(a)
Gratulacje Viki !
1
"Mówisz, że możesz – to możesz. Mówisz, że nie możesz – to nie możesz. Więc sobie wybierz". Mistrz Zen Seung Sahn
https://www.sfd.pl/Dziennik_biegowy_Nadine-t1196269.html
...
Napisał(a)
...
Napisał(a)
Krzychu, Nadinka, Paatik dzięki
Krzychu muszę się tego nauczyć. Tak mi szkoda czasu jak się zatrzymuje na punktach odżywczych żeby coś do picia zabrać A jak widzę że ktoś mnie wtedy wyprzedza to już wogóle mam ochotę rzucić kubkiem i lecieć na trasę
A poza tym dobrze że pojechaliśmy wszyscy razem na bieg i mąż prowadził auto, bo ja bym chyba stamtąd nie wróciła. Rano droga czarna a jak wracaliśmy to zasypana, śniegu nawiało, zaspy się zrobiły i jeszcze cały czas wiało, padało i momentami nic nie było widać. Kilka godzin i taka różnica.
Jeszcze Wam wrzucę takie foto. Co prawda to nie ja, ale tak zawiewało śniegiem na trasie, a później jak zaczęło padać to było jeszcze gorzej. Chwilowo mam dość zimy, śnieg mi się będzie śnił po nocach
Zmieniony przez - Viki w dniu 2022-01-30 20:11:41
Krzychu muszę się tego nauczyć. Tak mi szkoda czasu jak się zatrzymuje na punktach odżywczych żeby coś do picia zabrać A jak widzę że ktoś mnie wtedy wyprzedza to już wogóle mam ochotę rzucić kubkiem i lecieć na trasę
A poza tym dobrze że pojechaliśmy wszyscy razem na bieg i mąż prowadził auto, bo ja bym chyba stamtąd nie wróciła. Rano droga czarna a jak wracaliśmy to zasypana, śniegu nawiało, zaspy się zrobiły i jeszcze cały czas wiało, padało i momentami nic nie było widać. Kilka godzin i taka różnica.
Jeszcze Wam wrzucę takie foto. Co prawda to nie ja, ale tak zawiewało śniegiem na trasie, a później jak zaczęło padać to było jeszcze gorzej. Chwilowo mam dość zimy, śnieg mi się będzie śnił po nocach
Zmieniony przez - Viki w dniu 2022-01-30 20:11:41
Poprzedni temat
Typ sylwetki - gruszka? Hashimoto, IBS
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- 106
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- 116
- 117
- 118
- 119
- 120
- 121
- 122
- 123
- 124
- 125
- 126
- 127
- 128
- 129
- 130
- 131
- 132
- 133
- 134
- 135
- 136
- 137
- 138
- 139
- 140
- 141
- 142
- 143
- 144
- 145
- 146
- 147
- 148
- 149
- 150
- 151
- 152
- 153
- 154
- 155
- 156
- 157
- 158
- 159
- 160
- 161
- 162
- 163
- 164
- 165
- 166
- 167
- 168
- 169
- 170
- 171
- 172
- 173
- 174
- 175
- 176
- 177
- 178
- 179
- 180
- 181
- 182
- 183
- 184
- 185
- 186
- 187
- 188
- 189
- 190
- 191
- 192
- 193
- 194
- 195
- 196
- 197
- 198
- 199
- 200
- 201
- 202
- 203
- 204
- 205
- 206
- 207
- 208
- 209
- 210
- 211
- 212
- 213
- 214
- 215
- 216
- 217
- 218
- 219
- 220
- 221
- 222
- 223
- 224
- 225
- 226
- 227
- 228
- 229
- 230
- 231
- 232
- 233
- 234
- 235
- 236
- 237
- 238
- 239
- 240
- 241
- 242
- 243
- 244
- 245
- 246
- 247
- 248
- 249
- 250
- 251
- 252
- 253
- 254
- 255
- 256
- 257
- 258
- 259
- 260
- 261
- 262
- 263
- 264
- 265
- 266
- 267
- 268
- 269
- 270
- 271
- 272
- 273
- 274
- 275
- 276
- 277
- 278
- 279
- 280
- 281
- 282
- 283
- 284
- 285
- 286
- 287
- 288
- 289
- 290
- 291
- 292
- 293
- 294
- 295
- 296
- 297
- 298
- 299
- 300
- 301
- 302
- 303
- 304
- 305
- 306
- 307
- 308
- 309
- 310
- 311
- 312
- 313
- 314
- 315
- 316
- 317
- 318
- 319
- 320
- 321
- 322
- 323
- 324
- 325
- 326
- 327
- 328
- 329
- 330
- 331
- 332
- 333
- 334
- 335
- 336
- 337
- 338
- 339
- 340
- 341
- 342
- 343
- 344
- 345
- 346
- 347
- 348
- 349
- 350
- 351
- 352
- 353
- 354
- 355
- 356
- 357
- 358
- 359
- 360
- 361
- 362
- 363
- 364
- 365
- 366
- 367
- 368
- 369
- 370
- 371
- 372
- 373
- 374
- 375
- 376
- 377
- 378
- 379
- 380
- 381
- 382
- 383
- 384
- 385
- 386
- 387
- 388
- 389
- 390
- 391
- 392
- 393
- 394
- 395
- 396
- 397
- 398
- 399
- 400
- 401
- 402
- 403
- 404
- 405
- 406
- 407
- 408
- 409
- 410
- 411
- 412
- 413
- 414
- 415
- 416
- 417
- 418
- 419
- 420
- 421
- 422
- 423
- 424
- 425
- 426
- 427
- 428
- 429
- 430
- 431
- 432
- 433
- 434
- 435
- 436
- 437
- 438
- 439
- 440
- 441
- 442
- 443
- 444
- 445
- 446
- 447
- 448
- 449
- 450
- 451
- 452
- 453
- 454
- 455
- 456
- 457
- 458
- 459
- 460
- 461
- 462
- 463
- 464
- 465
- 466
- 467
- 468
- 469
- 470
- 471
- 472
- 473
- 474
- 475
- 476
- 477
- 478
- 479
- 480
- 481
- 482
- 483
- 484
- 485
- 486
- 487
- 488
- 489
- 490
- 491
- 492
- 493
- 494
- 495
- 496
- 497
- 498
- 499
- 500
- 501
- 502
- 503
- 504
- 505
- 506
- 507
- 508
- 509
- 510
- 511
- 512
- 513
- 514
- 515
- 516
- 517
- 518
- 519
- 520
- 521
- 522
- 523
- 524
- 525
- 526
- 527
- 528
- 529
- 530
- 531
- 532
- 533
- 534
- 535
- 536
- 537
- 538
- 539
- 540
- 541
- 542
- 543
- 544
- 545
- 546
- 547
- 548
- 549
- 550
- 551
- 552
- 553
- 554
- 555
- 556
- 557
- 558
- 559
- 560
- 561
- 562
- 563
- 564
- 565
- 566
- 567
- 568
- 569
- 570
- 571
- 572
- 573
- 574
- 575
- 576
- 577
- 578
- 579
- 580
- 581
- 582
- 583
- 584
- 585
- 586
- 587
- 588
- 589
- 590
- 591
- 592
- 593
- 594
- 595
- 596
- 597
- 598
- 599
- 600
- 601
- 602
- 603
- 604
- 605
- 606
- 607
- 608
- 609
- 610
- 611
- 612
- 613
- 614
- 615
- 616
- 617
- 618
- 619
- 620
- 621
- 622
- 623
- 624
- 625
- 626
- 627
- 628
- 629
- 630
- 631
- 632
- 633
- 634
- 635
- 636
- 637
- 638
- 639
- 640
- 641
- 642
- 643
- 644
- 645
- 646
- 647
- 648
- 649
- 650
- 651
- 652
- 653
- 654
- 655
- 656
- 657
- 658
- 659
- 660
- 661
- 662
- 663
- 664
- 665
- 666
- 667
- 668
- 669
- 670
- 671
- 672
- 673
- 674
- 675
- 676
- 677
- 678
- 679
- 680
- 681
- 682
- 683
- 684
- 685
- 686
- 687
- 688
- 689
- 690
- 691
- 692
- 693
- 694
- 695
- 696
- 697
- 698
- 699
- 700
- 701
- 702
- 703
- 704
- 705
- 706
- 707
- 708
- 709
- 710
- 711
- 712
- 713
- 714
- 715
- 716
- 717
- 718
- 719
- 720
- 721
- 722
- 723
- 724
- ...
- 725
Następny temat
Plan treningowy upper lower
Polecane artykuły