SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Viki - OCR, Trail Running, Hyrox

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 504828

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 441 Napisanych postów 906 Wiek 34 lat Na forum 2 lata Przeczytanych tematów 10888
Viki w sumie dziwna sprawa bo moja dziewczyna zaczęła miesiąc temu też robić pompki i z 3 weszła na 15 "powiedzmy prawidłowych" niby dużo nie biegasz aż tak i w sumie sporo w niskim tentnie może trzeba uciąć biegowego dac kalorii i skupić się na sile. W sensie z premedytacją dodac kalorii delikatnie ponad zapotrzebowanie. Nic się nie stanie jak przytyjesz 2kg w miesiąc. Ja wiem ze ty niemasz z czego ucinać bo 4 to nie jakoś nie wiadomo ile. Ale sama mówisz że lipa się robi. Sily masz jak ktoś kto nie ćwiczy coś jest nie tak. Może anemia? Sprawdź żelazo
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12970 Napisanych postów 20732 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607793
Wycwiel dobre, haha
Ale pamiętasz te konkursy pompkowe - były jakieś pompki na stołkach, pamiętam że próbowałam też tych góra-dół i napewno wynik był lepszy niż 5 takie właśnie zabawy i wyzwania lubię. A z obecną formą się nie da.


Kury z żelazem jest tak, że jak suplementuje to jest ok, jak przestaje to zaraz leci w dół (teraz akurat suplementuje). Natomiast ferrytyna zawsze wychodziła nisko.
Może te problemy to też kwestia małej ilości białka w diecie, może kcal za mało.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 21 Napisanych postów 44 Wiek 30 lat Na forum 3 lata Przeczytanych tematów 3217
Viki


To nie są nagłe spadki. Siła spadła w trakcie przerwy w ciąży i nie mogę jej odbudować do takiego poziomu jak było przed przerwą.

Hehe, coś z tą ciążą jest na rzeczy . Ja np. przed ciążą podciągałąm się na drążku 7-8 razy, a po ciąży: 1 z trudem... W przysiadach podobnie siła w dół. A dodam, że całą ciąże byłam aktywna i zdrowa.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2585 Napisanych postów 5118 Wiek 36 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 78326
Dziewczyny, bądźcie w nadziei, że cała Wasza siła poszła w Pociechy!
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12970 Napisanych postów 20732 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607793
tomaszS
Dziewczyny, bądźcie w nadziei, że cała Wasza siła poszła w Pociechy!


Biorąc pod uwagę zachowanie Młodej to tak, przejęła całe moje adhd
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 3173 Napisanych postów 4131 Wiek 26 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 130088
Mamma mia ale zaległości miałem :D , Tak czytam aktualne wpisy i mówisz nie masz siły , to nie powiem nic innego jak reszta , badania , sen , regeneracja , nie zadbasz o to to nic innego tutaj Ci nie pomoże :( , wiem dobrze że ciężko jest się do czegoś przełamać ale niestety człowiek nie maszyna i potrzeba troszkę zbastować i zadbać o zdrowie i inne czynniki
2
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12970 Napisanych postów 20732 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607793
Gnidusek chwilę Cię nie było


Pozwolę sobie przerwać dyskusję o braku siły i wrzucam relacje z soboty




Turbacz Winter Trail Zimna Połówka 21km


Przeanalizowałam w domu trasę, sprawdziłam czasu z poprzedniego roku (też był śnieg) - podium kobiet było w granicy 2h15-2h20. Znam dziewczyny z podium, znam swoje możliwości, nie znałam trasy więc założyłam stratę ok. pół godziny czyli bieg na 2h45, maks 3h. W Lasku przy podobnych przewyższeniach i trochę dłuższej trasie biegam właśnie 2,30-2,45. Pierwszy podbieg miał być spokojnie, drugi już mocniej a ostatni zbieg na maksa i tam chciałam nadrobić. Planowałam pierwsze 7km poniżej 1h, drugie 7km tak 1h-1,20 w zależności od warunków. Na 2h-2,15 chciałam być w punkcie żywieniowym który był na 14km i ostatnie 7km z górki więc tu poniżej 40 minut.

Początek szeroką i ubitą trasą, można było pobiec mocniej. Pilnowałam tętna choć i tak wyszło szybciej niż planowałam bo biegłam kawałek z koleżanką i nie chciałam zostać w tyle. W końcu pozwoliłam się wyprzedzić. Szerokie i płaskie szybko się skończyło, a zaczęło się brodzenie w śniegu po kolana, gęsiego. Nie było opcji żeby wyprzedzać, cały czas patrzyłam pod nogi żeby stawiać stopy w ślady poprzedników. Kijki bardzo pomagały utrzymać równowagę. Trochę mnie irytowało, że nie mam jak wyprzedzić, niestety wyszedł tu brak doświadczenia bo później już poznałam bardzo prosty sposób
Zbieg z pierwszej górki był szeroką, ubitą drogą więc biegło się super. Trochę tam poszalałam i tętno poszło w górę ale to był dobry ruch. Wyprzedziłam koleżankę i kilka osób. Czas był bardzo dobry i była szansa ten pierwszy kawałek zrobić w maks godzinę. Niestety droga szybko się skończyła i trzeba było znowu odbić w jakiś zasypany śniegiem szlak. I znowu gęsiego pod górę w głębokim śniegu. Miałam wrażenie jakbym szła schodami bez końca. Nogi się zapadały, rozjeżdżały, ślizgały, czasem nagle śnieg się obsuwał - bardziej to przypominało wyprawę polarną niż bieg. Nawet jak był kawałek w miarę płaski to i tak nie było szans na bieganie. Kijki w tym śniegu robiły dobrą robotę, przede wszystkim ułatwiły utrzymanie równowagi, nie raz ratowały przed glebą choć parę razy miałam wrażenie że zaraz je połamie Niektórzy bez kijków często zaliczali gleby. Nawet udało mi się sporo osób wyprzedzić. Najpierw dogoniłam jednego pana, który zapytał czy mnie przepuścić. Akurat było stromo więc powiedziałam, że pod górkę nie dam rady wyprzedzić. Ale jak zrobiło się łagodniej to jednak poprosiłam żeby mnie puścił. I później prosiłam już każdą osobę którą dogoniłam. Jak się okazało nie było z tym żadnego problemu, każdy chętnie przepuszczał. Po 10km patrzę na zegarek a tam już 1h46... A jeszcze 4 km pod górę. Wiedziałam już że nie ma szans żeby 2-2,15 być w punkcie. Co prawda wybiegliśmy znowu na szeroką ubitą drogę ale nogi miałam już tak zmęczone podejściem w głębokim śniegu że nie mogłam przebiec całego odcinka i wykorzystać na maksa tej drogi. Tu można było sporo nadrobić. I w sumie jedyna opcja na dobry czas to było właśnie biec mocno te kawałki gdzie warunki i brak głębokiego śniegu umożliwiały bieganie.
Niestety nie dane nam było wbiec tym szlakiem na szczyt - znowu trasa odbijała gdzieś w bok w śnieżne zaspy. Miałam już naprawdę dość tego śniegu Na dodatek zrobiłam się głodna, bo liczyłam że będę na trasie jakieś 2h45 więc nie brałam dużych zapasów. W końcu dotarłam na szczyt i na punkt, który okazał się najlepszym punktem na jakim kiedykolwiek byłam. Tyle różnorodnego jedzenia jeszcze nie widziałam. Do tego atmosfera super. Aż się chciało tam zostać. Pierwszy raz nie było mi szkoda, że marnuje czas, wręcz przeciwnie najchętniej bym tam już została i szkoda mi było że to nie koniec biegu. W każdym razie zjadłam kanapkę, jakieś ciastka, wypiłam ciepłą herbatkę i poleciałam dalej.
To zdjęcie najlepiej oddaje sytuację Ale kanapka i herbatka naprawdę były dobre








W końcu został już tylko zbieg w dół i nie mogłam się doczekać żeby puścić się z góry tym pięknym, szerokim szlakiem...
Ta, jasne...
Najpierw oczywiście wąska ścieżką w głębokim śniegu gdzie naprawdę trudno było biec, nawet z górki. Później w końcu mój wyczekiwany szlak. I kiedy tak nabrałam prędkości i cieszyłam się że w końcu nadrobię i niedługo będę na dole - zobaczyłam strzałkę i wolontariusza. Znowu trzeba było zejść ze szlaku. Wolontariusz co prawda powiedział, że tam jest przetarte i trasa jest ok, ale jak się okazało mocno minął się z prawdą. Owszem było wydeptane ale i tak nogi się zapadały na każdym kroku, a jak się źle stanęło to można było wpaść bo łydkę albo po kolana. To był bardzo długi i bardzo męczący zbieg. Raz się chciałam rozpędzić bo wydawało się że jest w miarę, to jedna noga wpadła mi po kolano w śnieg a ja zaliczyłam glebę. I w pierwszej chwili myślałam że załamałam kolano Na szczęście wszystko było ok, więc próbowałam biec dalej. I za chwilę znowu poślizg, coś sobie naciągnęłam, noga zaczęła boleć i kawałek biegłam kulejąc. No nie tak miał wyglądać ten zbieg. Na dodatek zbieg się w końcu skończył i znowu było lekko pod górę i trzeba było iść w wąskiej koleinie. Próbowałam truchtać ale zaliczyłam koleją glebę, bo nie trafiłam w wydeptane ślady. Byłam już naprawdę wściekła na ten śnieg przez który nie dało się biec i na trasę która ciągle odbijała gdzieś w jakieś mało przetarte miejsca, jakby ktoś celowo wybierał właśnie te najgorsze ścieżki.

Do mety dotarłam z czasem 3h22, to był mój najdłużej trwający górski półmaraton. Zupełnie się nie spodziewałam że tyle mi to zajmie. Miejsce open 81/239, K 12/81, K Masters 6/58. Jak się okazało pierwotny limit czasu 4:30 został wydłużony o godzinę (211 na 239 przybiegło poniżej 4:30). Mimo to 3 osoby i tak nie zdążyły przed wydłużonym limitem.
Wiem też że w lecie to będzie bardzo biegowa trasa. Z jednej strony mniej przewyższeń to mniej zmęczone nogi i łatwiejszy bieg, z drugiej mniej okazji do marszu. Ale mimo wszystko chyba spróbuję zrobić te 68km najwyżej nogi mi odpadną

I na koniec dużo różnych fotek z trasy, tak żeby zobrazować jakie były warunki przez te 21 km























































Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-02-17 19:29:19


Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-02-17 19:30:16


Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-02-17 19:31:28

Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-02-17 19:32:17


Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-02-17 19:35:35

Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-02-17 19:36:10
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 2585 Napisanych postów 5118 Wiek 36 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 78326
Przepiękne fotki, dobry uśmiech w punkcie, bardzo dobre miejsca w każdej kategorii!
Gratulacje!!
W takich warunkach to planowanie czasu zwykle się nie sprawdza.
Dobrze, że zawodnicy przepuszczali.
Widziałem ostatnio relację z Biegu Zbója. Tam był sznur ludzi, szerokość trasy to chyba 20 cm! Obłęd
Fajna czapka! W pakiecie?

Co teraz w planach?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 1801 Napisanych postów 2912 Wiek 36 lat Na forum 9 lat Przeczytanych tematów 73499
Fotki robia wrażenie
Brawo Viki
1

"Mówisz, że możesz – to możesz. Mówisz, że nie możesz – to nie możesz. Więc sobie wybierz". Mistrz Zen Seung Sahn

https://www.sfd.pl/Dziennik_biegowy_Nadine-t1196269.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 12970 Napisanych postów 20732 Wiek 41 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 607793
Nadinka dzięki

Tomasz dzięki. Tu też był sznur ludzi, szczególnie na początku, później już się trochę ludzie rozciągnęli. I też wąska ścieżka a poza wydeptanym zaspy po pas.
Poza tym sam organizator (zresztą mój znajomy) przyznał, że trafiłam na najgorsze warunki. Poprzednie 3 lata z rzędu był śnieg, ale nie tyle i trasa była mocno biegowa. A czapka to medal Super pomysł, takiego jeszcze nie mam. W pakiecie była opaska.



Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Typ sylwetki - gruszka? Hashimoto, IBS

Następny temat

Plan treningowy upper lower

WHEY premium