Tsu a czy ja marudzę? Ot fakt stwierdziłam, że padłam wczoraj ze zmęczenia. Pewnie to, że nie spałam od 2 do 5 też zrobiło swoje. Jak ktoś ma z tym problem to wpisów czytać nie musi i zągladać do mojego dziennika też nie
Zresztą każde dziecko jest inne i każda ciąża może inaczej przebiegać więc porównywanie nie ma sensu. Ja zupełnie inaczej czułam się poprzednio. Wiek też robi swoje.
A place zabaw to bym juz chciała otwarte, bo to jedyne takie miejsce, gdzie moje dziecko się męczy a ja czasem mam szanse usiąść i odpocząć
Zawsze się też zastanawiam jak daja radę kobiety, które mają więcej niz jedno dziecko z małą różnicą wieku. Ogarnięcie dwóch czy więcej absorbujących maluchów nie mając nikogo do pomocy łatwe nie jest. Zawsze chciałam mieć różnicę min. 3 lata a najlepiej 4, bo wydaje mi że będzie łatwiej, zobaczymy w praktyce
Szczególnie że mąż wiecznie w pracy. Teraz sie cieszę, że nie muszę już nosić Młodego na rekach czy dźwigać wózka. Choć minusy też są, bo duży chłopak wiec w dzień nie spi a ja czasem tej drzemki potrzebuje
1.05 piątek
Rano pochmurnie, ale bez deszczu więc poszliśmy na działkę. Wzięłam gumy i trx żeby zrobić trening. Zanim doszliśmy, to już padało. Posiedzielismy chwilę, szybki grill i do domu. Oczywiście treningu nie było. W domu zaczęła mnie boleć głowa, do tego mdłości i wymioty do wieczora, więc nawet nie udało sie pocwiczyć.
2.05 sobota
Od rana deszcz, na szczęście koło południa wyszło słońce więc sie wyrwałam na chwilę. Marszobieg z przewagą truchtu zaliczony. Początkowo bardzo wysokie tętno, jednak po kilku krokach marszu wróciło do normy. Fajnie się biegło, kocham biegać
Nawet korciło żeby z górki przyspieszyć, no ale nie ma co szaleć. Marsz głownie na podbiegach, choć jeden prawie w całości zrobiony truchtem.
Najchętniej bym tylko biegała albo jeżdziła na rowerze. Nie mam zupełnie ochoty na
trening siłowy, szczególnie w domu.
Później wziełam Młodego na rower. Tym razem bez kija, stwierdziłam że niech robi co chce, bo nie mam siły za nim biegać. A on wsiadł i pojechał
Niestety dużo ludzi było w parku, co nie ułatwiało nauki. Na dodatek mimo, że Młody potrafi jechać na tyle powoli, żebym mogła obok niego szybko maszerować to wcale nie chciał, ciągle tylko szybko. Próbowałam za nim gonić, ale ciężko było łapac oddech, więc odpuściłam. Raz wjechał w starszego pana, a raz w wózek z niemowlakiem
Następnym razem biorę swój rower i jedziemy na jakąś scieżkę rowerową, bo nie daje rady tak szybko biegać.
Po rowerze jeszcze był spacer, oczywiście Mlody ciągle tylko "ścigamy się"
Chwilowo mam dość biegania
Wieczorem byłam tak zmęczona, że nie mogłam zasnać. Nie lubię tego. Męczyłam się kilka godzin, zasnełam dopiero po 1. Do tego czasu bardzo nasilił sie ból glowy, miałam jakieś dziwne zawroty z mroczkami przed oczami i niestety mdłości.
W porównaniu do poprzedniej ciąży brzuch juz duzy i mocno widoczny (poprzednio na tym etapie nic nie było widać). Do tego problemy z oddychaniem i łapaniem powietrza, których poprzednio nie miałam. Maluch rośnie jak na drożdzach, na każdym kolejnym usg z pomiarow wychodzi, ze większy niż z obliczeń wg daty więc termin porodu wg usg przesuwa sie coraz wcześniej. Waga od jakiegos czasu trzyma sie miedzy 64-64,5kg.