Viki - OCR, Trail Running, Hyrox

Fighter nie jestem tak wytrenowana jak Killian, nie mam tyle czasu na regenerację i inne zabiegi, nogi nie są przyzwyczajone do biegania po górkach, nie mam możliwości rolować łydek codziennie. Nie mogę położyć się po treningu na drzemkę czy dać nogom odpocząć, bo okazji do siedzenia mam niewiele w ciągu dnia. Zawodowcem nie jestem, więc jako "zwykły" człowiek dla którego bieganie to tylko dodatek muszę sobie jakoś radzić. Może jak będę mieć tysiące kilometrów w nogach po górach to będzie inaczej.
I tego mi właśnie w książce brakuje - świadomości że są też zwykli ludzie a nie tylko zawodowcy czy ludzie w jakiś sposób związani z bieganiem i żyjący z biegania.
Jeśli kompresja umożliwia mi normalne funkcjonowanie po biegu to czemu mam nie używać? No ale ktoś kto sobie może pozwolić żeby tydzień spać i odpoczywać po zawodach raczej tego nie zrozumie.

Ja rozumiem, mam dwie prace, zostałem rodzicem, rozumiem czym jest brak czasu na drzemki, na cokolwiek.
Mimo to staram się jak mogę dbać o regenerację, z lepszym lub gorszym skutkiem. Zainwestowałem w elektrostymulator, który jest doskonałym narzędziem do regeneracji i możesz go nosić jak kręcisz się po domu (ten z Decathlonu za 500PLN jest świetny, na bluetooth do telefonu podpinasz). Staram się by w każdym treningu była cześć pomagająca w regeneracji, też możesz o tym pomyśleć. Nie neguję korzystania z kompresji, tylko mówię, że jeżeli po podbiegach bez kompresji masz problemy z regeneracją, to może warto czasem pobiegać bez kompresów aby dać bodziec do adaptacji.
Rozumiem też podejście najlepszych, bo jest to ich sposób na życie, muszą się regenerować by wygrywać i zarabiać.
Fajną książkę o przygotowaniach do Ultra napisał Hal Koelner, bardzo życiową.

Fighter co ciekawe to autorem książki Pod górę jest m.in. właśnie ten światowej klasy Kilian Jornet i książka jest naprawdę fajnie napisana, uwzględnia to że nie każdy jest zawodowcem, nie każdy ma czas i warunki do treningu. Tam nawet nie ma gotowych planów, tylko ogólne wskazówki jak ułozyc i dopasowac plan do swoich możliwości. Jest duży nacisk na indywidualne podejście i alternatywy dla danego rodzaju treningu.
A w tej co teraz czytam jest bardzo jednostronne podejście i brak zrozumienia dla ludzi, którzy prowadzą inny tryb życia i robią coś inaczej.

Bez kompresów staram się biegać po mniejszych górkach. Lasek póki co jeszcze zabija mi nogi Mam nadzieję że w trakcie zimowych treningów te nogi trochę się wzmocnią i że wrócę do formy z 2018 albo nawet zrobię lepszą


22.08 niedziela

Bieg w lasku. Kilometrów duzo nie wyszło, ale czasu trochę to zajeło. Podbiegi często marszem, żeby nie podbijac tętna, nie chciałam żeby bieg wyszedł zbyt mocny. I rzeczywiście nie czuje takiego zmęczenia jak zwykle, jedynie nogi mocno bolą.
To co we wszystkich książkach zgodnie podkreślają to fakt, że biegi górskie wygrywa sie na zbiegach. W każdym razie umiejętność zbiegania bardzo się przydaje. O ile podbiegi można zastapic siłownią, czy robić wielokrotnie krótkie odcinki i przygotowac nogi na wysiłek pod górę, o tyle zbiegów niczym nie da się zastąpić bo tu dochodzi ważny element jak propriocepcja. Zbiegów trzeba się po prostu nauczyć stąd poleca się je włączyć juz na początku do spokojnych biegów.
Dlatego dzisiaj zamiast na podbiegach skupiłam sie na zbiegach, bo tylko w lasku mam trudniejsze odcinki z kamieniami i korzeniami. I mocno mi dały te podbiegi w kość, zamęczyłam nogi Oprócz zbiegów były też dwa mocniejsze podbiegi. Jeden o długości ok 750m, który dla wielu osób w drużynie jest wyznacznikiem formy i chciałam z ciekawości sprawdzić jaki czas mi wyjdzie.
Drugi pobiegłam mocniej pod koniec. Sciezka z lasu wyszła na główną drogą którą idzie się do zoo i tam były dziś tłumy ludzi, głównie rodzice z dziećmi. Z tego 3/4 miało nadwagę. I jakoś ambicja nie pozwoliła mi przejść do marszu pośród tego tłumu toczących się kulek, które narzekały że daleko, że wysoko, cieżko, kamienie itp. Najbardziej szkoda dzieci, bo nie dośc że brak kondycji to jeszcze nadwaga.

Jutro wolne od biegania bo łydki mam jak kamienie

















Zmieniony przez - Viki w dniu 2021-08-22 20:24:23

Aj. tęsknie za takimi laskami

Damian zawsze możesz zmienić dyscyplinę ty wiesz ile tam ludzi jeździ na rowerach... Słabo mi od samego patrzenia jak zap...ją z górki i jeszcze taki hopki mają na ścieżkach ale tam głównie młodzież się bawi.

Zbiegów się lekko boje…

Paatik też się boję. Ale liczę na to, że jak będę trenować w miarę regularnie to głowa się w jakimś stopniu oswoi ze zbiegami. Potrzeba doświadczenia.


A jeszcze w temacie regeneracji.
Dziś po biegu pojechałam prosto do roboty, przez ponad 2h na wysokich obrotach i nawet nie usiadłam na 5 minut. Później do domu, szybki prysznic i obiad i rodzinny "spacerek" z placem zabaw, jakieś 6km zrobiliśmy. Po powrocie ogarnianie dzieciaków, kolacja, kąpiel i dopiero teraz próbuje rozmasować kamienie które mam na nogach

Zbiegi najbardziej orają nogi. No i kwestia terenu, trzeba ćwiczyć na technicznych zbiegach i mniej technicznych, bo technika wtedy jest ździebko inna.

Viki - wróciłaś juz do roboty???
Ostatnio ja patrzałam na Twoje treningi to sobie myślałam "ale ona w domu z dziećmi siedzi" - wiesz taką wymówkę miałam:)
Inna sprawa, ze nie zazdroszczę dwójki w tym wieku...

Paatik oficjalnie jeszcze nie ale w weekendy chodzę do roboty odkąd zaczęłam w Lasku biegać bo to akurat ta sama okolica.

A co do "siedzenia" w domu, nie wiem kto takie określenie wymyślił zwykle posiedzieć to można w pracy, o ile jest siedząca w domu rzadko mam okazję siedzieć, czasem nawet posiłki jem na stojąco lub w biegu. Na szczęście Młody niedługo wróci do przedszkola, więc choć trochę odsapnę