Żeby nie było nikogo nie krytykuje, bo mnie kompletnie nie obchodzi co kto robi. Pierwszy raz od dawna w tym roku zrozumiałem jak do tego podejść, stąd moje wywody, a że u Wintera się nadarzyło pociągnąć temat, sorry za spam :D
Jak na złość nastawiałem się na wielkie żarcie i zepsucie formy, że już mam rozpisana redukcję od stycznia
, a zjadłem co chciałem, ile chciałem, brzuch nie boli, nie ulało, nie mam ani wyrzutów jak wtedy kiedy jadłem do rozpuku, ani żalu, że nie skosztowałem tego czy tamtego. Dziś też miałem żreć jak świnia, a póki co nie mam ani ciśnienia się pilnować, ani żreć jakby jutro miało braknąć żarcia.
Jeśli chodzi o paczki to ich nie jem, bo paczki to ja mogę zjeść w każdy inny dzień, zresztą dla mnie to nie jest nic specjalnego, tutaj żarcie jest inne większość tych produktów i w takiej różnorodności nie ma przez cały rok i biorę w tym udział ze względu na kilka bliskich osób, bo sam katolikiem nie jestem i nie celebruję tego jak inni.