Cod jak chodziłam na siłownię w pierwszej ciąży to dziwne na mnie patrzyli.
U nas już tak jest, lekarze się boją i na wszelki wypadek zakazują wszystkiego i wysyłają na L4 od pierwszych tygodni. Moja siostra mieszka w UK i tam jest zupełnie inne podejście. Inna sprawa, że jak byłam na pierwszej wizycie to lekarz był zdziwiony, że nie mam zupełnie żadnych problemów zdrowotnych, bo to rzadkość, nawet wśród tych 20+.
I w sumie to bezpieczniej i bardziej komfortowo czuje się robiąc ćwiczenia i marszobiegi, niż chodząc teraz o kulach z przesuniętym środkiem ciężkości. Boje się, że fikne. Najgorsze, że muszę podnosić obie nogi a to niepotrzebnie obciąża brzuch. Nie czuję narazie dyskomfortu, ale akurat tego wolałabym unikać.
Na dodatek zaczął mnie boleć znowu prawy bark, czyli stara kontuzja się odzywa. Pewnie przeciążony, bo w lewym też mega zakwasy.
Poza tym, bez gipsu coraz trudniej obracać się z boku na bok, a teraz to już wogóle wyczyn
samo podniesienie nogi go góry też nie jest komfortowe, bo angażuje brzuch. Także naprawdę wolę swoje
treningi, gdzie robię tak jak czuję.
Co do ćwiczeń, planuje regularne mobilizacje barków z kijem i wiosłowanie gumą, które miałam zalecone w pierwszej ciąży ze względu na ból w odcinku piersiowym.
Resztę będę konsultować z ortopedą i lekarzem, bo akurat za 2 tygodnie wizyta.
Wczoraj ciężko było znaleźć pozycję do spania, bo noga bolała, na szczęście w końcu odpuściło. Póki co jest ok, a obawiałam się długiej podróży autem.