Szajba może masz rację, ale z drugiej strony tu trochę mleka, tam trochę jogurtu czy śmietany i zaraz się uzbiera
Jeśli chodzi o nogę, w czwartek ok w ciągu dnia, a w nocy jak leżałam z ugiętą nogą to czułam biodro. Wczoraj też ok a jak leżałam to dla odmiany jakieś skurcze i sztywna prawa czwórka
Nie mogę leżeć
Poza tym u mnie pogrom. Młody zaczął kaszleć, w środę do lekarza. W czwartek do chirurga, bo z palca schodzi paznokieć więc jeździmy od czasu do czasu na kontrolę. Po południu płacz, że ucho i oczy bolą. Wczoraj rano gorączka więc znowu lekarz i skończyliśmy z antybiotykiem
Za to mnie po środowym treningu połamało, albo od Młodego coś złapałam. W czwartek mega osłabienie i ból mieśni, wczoraj trochę lepiej ale za to kaszle jak gruźlik.
Wczoraj lekkie bieganko, tym razem po asfalcie, po mieście i po ciemności.
Później kilka ćwiczeń w domu:
- nachwyt 5x
- pompki 10x
- kółko 15x
- rdl na jednej nodze 10kg x20
- dead bug 15x
- pompki 10x
- podchwyt 5x
Poza tym przeczytałam ostatnio kilka artykułów o bieganiu w terenie. Nic nowego się nie dowiedziałam, ale wszyscy autorzy w przeciwieństwie do Skarżyńskiego podkreślali, że nawet jeśli robimy treningi na tej samej pętli krosowej, to nie nalezy powrównywac czasów z różnych treningów, bo jest zbyt wiele zmiennych warunków wpływających na wynik. Skarżyński kazał biegac szybciej z treningu na trening na krosach aktywnych.
Druga rzecz - w koncu zaczęłam czytac Danielsa. Zupełnie inne podejście do biegania niż u Skarżyńskiego. Fajny rozdział o treningu do biegów przełajowych. Podoba mi się dokładne wyjaśnienie jak dany trening wpływa na organizm, dlaczego nie warto biegac szybciej czy dłużej. W końcu wprost napisane co moze być zbyt dużym obciążeniem i jak to wpływa na formę od strony fizjologii.
Ci ciekawe pierwszy raz się spotkałam z podejściem, że biegów długich nie wydłużamy z tygodnia na tydzień, a trzymamy taką samą objętość przez 4 tygodnie.
Co prawda ze słynnym VDOT już się kilka razy spotkałam, ale dopiero w połączeniu z wyjaśnieniami w książce układa się to w logiczną całość. Z jednej strony odnosze wrażenie, że autor jest zwolennikiem ogromnych objętości i biegania codziennie (nawet 150-200km+ tygodniowo, tyle to ja w miesiąc nie robię
z drugiej plan wydaje się dość elastyczny bo możemy zrobić jednego dnia 10km i drugiego off, a możemy zrobić dwa dni pod rząd po 5km. W planach na małą objętość te codzienne biegi to własnie takie po 30 min. a tyle to zawsze człowiek znajdzie i można to nwaet połączyć z trenigiem na przeszkodach
Poza tym jest mnóstwo wskazówek jak sobie samemu dopasować i ułożyć plan treningowy. Plan wydaje się bardziej indywidualny, bo opieramy go o własne wyniki i własne możliwości zamiast wpasowywać się w jakiś konkretny plan treningowy. Dla mnie ogromnym plusem jest uwzględnianie w planie wolniejszych biegaczy i
układanie treningu w oparciu o czas a nie dystans. Bo zrobienie 12km dla kogoś kto biega 6:30min/km a 4:30 to ogromna różnica i tego właśnie brakuje mi u Skarżyńskiego, zawsze miałam wrażenie że plany sa raczej dla szybszych osób (albo dla facetów
) a realizacja zaleconego kilometrazu dla wolnych biegaczy zajmuje strasznie dużo czasu. Plany nie są na konkretny wynik (typu 45min na dychę czy 1:30 w półmaratonie), które można znaleźć w większości książek i w necie. Są po to, żeby poprawić pewne parametry fizjologiczne co automatycznie przekłada się na lepszy wynik na zawodach. Jest tez dużo wskazówek jak układać plan do biegów terenowych.
Ogólnie fajna książka i ciekawe podejście.
Zmieniony przez - Viki w dniu 2020-02-01 08:26:06