Może są lepsze i skuteczniejsze treningi. Dla mnie zaletą tego który robię jest to, że męczy nogi a nie głowę. Poprzedni trening niestety powodował zbyt duże zmęczenie i odbijał się negatywnie na życiu codziennym. Dla mnie taka opcja odpada, ja nie jestem zawodowcem, ogarniam dwójkę dzieci praktycznie sama. Przez kilka lat przerobiłam sporo treningów, współpracowałam też z trenerami i niestety zawsze ciężko było mi pogodzić trening nóg z bieganiem, nawet te plany dla biegaczy więcej przeszkadzały niż pomagały. Najczęściej kończyło się przemęczeniem i pogorszeniem wyników.
Książkę "Pod górę" bardzo lubię przede wszystkim za nacisk na indywidualne podejście, uwzględniające nie tylko poziom wytrenowania czy słabe punkty, ale również tryb życia, w tym czas zarówno na trening jak i na regenerację. Nie zawsze to co sprawdzi się u jednych będzie też najlepszym rozwiązaniem u innych. A u mnie zarówno czasu na treningi jak i czasu na sen czy odpoczynek jest mało. Jak mam 2h na dłuższy bieg w weekend to już jest super. No i od siedmiu lat nie miałam okazji spać dłużej niż do 7, nie ważne czy to weekend, święta, urlop, czy po jakimś dłuższym, wieczornym spotkaniu ze znajomymi czy po długich i trudnych zawodach. Dzieci codziennie wstają 6.30-7 i trzeba je ogarnąć. Taka rzeczywistość.