Jest liderem w tym dzialeSzacuny
12979
Napisanych postów
20740
Wiek
41 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
607918
Wycwiel o ile przy takich bardziej "siłowych" ćwiczeniach jak pompki czy podciągnie mogłoby się sprawdzić o tyle przy "głupich" burpees czy wall ball raczej się nie sprawdzi. Im więcej robię tym bardziej nie lubię. Tu nawet nie kwestia mięśni i ich wytrzymałości tylko kondycja - serce i płuca a od tego mam bieganie. Po prostu nie widzę sensu robienia takiej ilości powtórzeń i to powoduje niechęć do tych ćwiczeń.
Myślałam że mam zaległości tylko z tego tygodnia, a tu jeszcze niedzieli nie uzupełniłam...
Niedziela - zegarek mi trochę świrował i przez to bieg podzielony na dwie części, najpierw spokojny bieg i część rozgrzewki, później druga część rozgrzewki i ciągły. Całkiem nieźle wyszło biorca pod uwagę że był śnieg i miejscami ślisko.
Poniedziałek - wolne, trochę roboty na działce
Wtorek - rano spokojny bieg, trochę podbiegów wpadło, pogoda kiepska - cały czas sypało śniegiem po oczach.
Później siłowy, jak zawsze we wtorek góra, tym razem bez thrustersów i taki trening był i wiele fajniejszy. Na pewno po Hyroxie w lutym będę negocjować zmiany w planie, żeby było bardziej pod bieganie i ewentualnie inne moje cele jak np. podciągnie, bez ćwiczeń pod Hyroxa.
Stormeet opublikował kalendarz na ten rok, w sumie będzie 6 zawodów. Ta impreza co teraz będzie w sobotę to w miarę blisko, reszta zawodów na północy lub w centrum, nic bliżej nie ma więc żadnych startów w Stormeecie w tym roku już nie planuje. Hyrox za to dość drogi więc też raczej nie planuje udziału, chyba że byłoby u mnie w mieście.
Środa - bieganie wieczorem, bo cały dzień siedziałam z Młodszą w domu. Nie lubię wieczorem, zupełnie nie moja pora. Nie mogłam się rozpędzić, nogi jakieś ociężałe, nawet setki pomimo że na lekkim zbiegu to wyszły bez szału. BS + 10x100
Czwartek - tym razem biegnie rano, trochę asfaltu i trochę terenu, miejscami czarny asfalt a w wielu miejscach śnieg i lód. Mimo to bardzo fajnie mi ten bieg wyszedł, nogi niosły, biegłam bardziej na samopoczucie, nie chciałam zwalniać na siłę żeby trzymać się tętna. Zupełnie nie czułam tego wyższego tętna, biegło mi się lekko i swobodnie. Większość biegu tuż pod progiem tlenowym, miejscami (szczególnie na podbiegach i w głębokim śniegu) lekko powyżej progu.
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
12979
Napisanych postów
20740
Wiek
41 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
607918
Teraz jest czas na cięcie drzew i krzewów owocowych, żeby się na spokojnie do marca wyrobić. Jeszcze trzeba będzie drzewka pomalować i opryskać na grzyba. W zimie mało roboty, ale zawsze coś do zrobienia.
Robota to się zacznie w marcu jak trzeba będzie siać warzywa i robić rozsady. Warzywa te same co w zeszłym roku.
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
12979
Napisanych postów
20740
Wiek
41 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
607918
Piątek luz przed zawodami.
Sobota 20.01 Stormeet Zabrze
Strat dopiero o 13 ale pojechałam wcześniej, bo 11.20 startował nasz trener Miałam okazję trochę pokrzyczeć na niego (tak dla odmiany ) i zobaczyć jak to wszystko wygląda. Trener wykręcił fantastyczny czas nie tylko najlepszy wśród facetów, ale najlepszy na całych zawodach, pokonał nawet pary w których zawodnicy mogli się zmieniać i w międzyczasie odpoczywać Czas 51:51!
W sumie po tym całym kibicowaniu zupełnie odechciało mi się startować, szczególnie jak widziałam tych zmęczonych ludzi Mogłabym jechać już do domu
Pierwsze kółko biegu bardzo fajnie, biegło mi się super. Niestety na Stormeecie nie ma podanych czasów biegu i poszczególnych ćwiczeń (na Hyroxie jest pod tym względem lepiej, bo są osobno czasy wszystkich okrążeń biegu i wszystkich stacji z ćwiczeniami). Nie wiem jakie miałam tempo, ale myślę że było dobrze.
Pierwsze zadanie to 1000m na wioślarzu. Tempo wyszło wolniejsze niż na treningach ale i tak fajnie, wioślarza skończyłam jako pierwsza w mojej grupie
Po wioślarzu spojrzałam na zegarek a tam tętno 180 Na szczęście na bieganiu odpoczywałam i zbijałam tętno w okolicę 170-175 i myślę że trzymałam przyzwoite tempo biegu.
Później były sanki. Dość lekkie były i łatwo było pchać, ale pułapką był tu bardzo długi dystans. Trener od początku krzyczał żeby na spokojnie i nie za szybko i to było naprawdę dobre podejście, pozwoliło uniknąć zgonu w połowie dystansu. Dałam radę zrobić bez zatrzymania nie licząc przerwy przy nawrotce.
Następnie bieg i farmer, chyba najprzyjemniejsze ćwiczenie bo wcale nie męczyło
Kolejne już nie były takie fajne. Wykroki z niewielkim ciężarem, bo tylko 10kg, ale w postaci niewygodnej piłki i bardzo duża ilość. Początkowo po wykrokach biegałam na sztywnych nogach ale szybko puściły.
Po kolejnym odcinku biegowym czekały burpeesy Bardzo męczące i bardzo długi kawałek. Po burpeesach było mi tak gorąco że musiałam ściągnąć koszulkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że hala była nieogrzewana, było bardzo zimno, kibice chodzili w kurtkach i czapkach
Przedostanie ćwiczenie to narciarz i tu był już zgon. Totalnie mnie ten narciarz wykończył. Ręce mi prawie odpadły, tętno skoczyło na maxa i na odcinek biegowy wychodziłam z gwiazdkami przed oczami. Ciężko też było obniżyć chociaż trochę tętno na biegu.
Na koniec najgorsze czyli wall balle. Piłka duża, niewygodna, nie mogłam złapać rytmu, nie mogłam trafić w tarczę. Planowałam robić po 10-15 powtórzeń i odpoczynek, a musiałam odpoczywać po 5 Do zrobienia było 100, po 40 stwierdziłam że nigdy tego nie skończę i zostanę tu na zawsze. Czasem udawało się robić 10 pod rząd. Straciłam tu mnóstwo czasu i z tego jest niezadowolona. Ostatecznie skończyłam z czasem 1:12:42 co dało mi 9 miejsce na 31 wśród kobiet i 6 na 19 w kategorii 35-44. Co ciekawe trzy najlepsze dziewczyny były właśnie z kategorii 35-44 więc bardzo mocna kategoria. Czasy miały 1:03:36-1:05:57.
Ogólnie jestem zadowolona, bo cel miałam taki żeby spróbować zrobić to w 1:15-1:20. Bieganie wyszło dobrze co mnie cieszy Jednak z wall ball jestem bardzo niezadowolona, za dużo tam straciłam. Po zawodach powiedziałam, że sprzedam pakiet na Hyroxa i nigdy więcej w czymś takim nie wystartuje W domu jednak stwierdziłam że fajnie byłoby spróbować zejść poniżej 1:10. Niestety wszystkie zawody Stromeet w tym roku są bardzo daleko, 400-500km w jedną stronę (Gdańsk, Toruń, Bydgoszcz, Poznań, Warszawa - wszystko w północnej części, nic na południu). Warszawa najbliżej, ale termin kiepski bo już w marcu a ja mam bardzo napięty kalendarz biegowy na pierwszą część roku i wolałabym coś w drugiej połowie. Przyznam też że perspektywa burpees i wall ball w treningu mocno zniechęca i chciałabym przez jakoś czas odpocząć od tego, a do marca mało czasu więc niestety pewnie odpuszczę Stormeeta.
Za tydzień mój ulubiony XRun więc dla odmiany będzie bieganie po górach. A już za 2 tygodnie kolejny etap GPK, ale ten czas szybko leci
Jeszcze taki filmik z niektórymi ćwiczeniami, jak widać na sankach i burpeesach zaczynałam inną techniką a kończyłam inną. Sanki były bardzo szerokie a przez to bardzo niewygodne, ciężko się było tam ustawić.
?si=tXG8aM8c8g1Jjcpo
O ile po zawodach OCR zawsze byłam zadowolona i od razu chciałam się zapisać na kolejne, podobnie zresztą
po biegach górskich , o tyle po Stormeecie zero entuzjazmu i zadowolenia, co świetnie widać na fotce z mety