Tomasz dzięki
Nadinka tak, Młody właśnie zaczął szkołę. I przez to mam znowu niedoczas bo ciągle coś trzeba ogarnąć, wczoraj samo zebranie trwało 1,5h. Szkoła zupełnie w drugą stronę niż żłobek, więc najpierw kilometr do szkoły, później wracamy pod dom i kilometr do żłobka, powrót i już 4km z rana wpada
Ogólnej to w sobotę był krótki bieg na rozruszanie nóg, w niedzielę Barabian Race. 14km po górach, rewelacyjna trasa z ciężkimi podbiegami i trudnymi zbiegami. Biegowo nie było źle, szczególnie że nie trenuje mocno. Zbiegi traktowałam treningowo i leciałam mocno, na początku niepewnie ale później głową puściła i było ok.
Przeszkodowo też nieźle, szczególnie że padało i wszystko było mokre. Jestem zadowolona ze zrobiłam sporo wymagających przeszkód pomimo tego że mokre i śliskie. Najdziwniejsze jest to, że pierwszy raz w życiu zrobiłam równoważnię za pierwszym razem, a warunki były ciężkie
Śliskie rurki sprawiły jednak, że nie zaliczyłam latającego bo się bałam upadku, nie zrobiłam też innej latającej przeszkody gdzie zamiast rurek są okrągłe spodki. Jak zawsze na zawodach nie poszła drabina salmona, to jest śmieszne że na treningach wychodzi a na zawodach nie
Nie zrobiłam też innej przeszkody gdzie skacze się z drążkiem, ogólnie latanie i skakanie to moja słaba strona, Ninja ze mnie nie będzie
Poprzednim razem wypadłam z tej przeszkody z drążkiem, który uderzył mnie w głowę, teraz też wyleciałam drążkiem i spadłam prosto na bark. Do tej pory boli, ale medycy na zawodach stwierdzili że nie wygląda na nic poważnego, tylko mocne stłuczenie. Niestety ręka nie chciała później współpracować i jeszcze kilka przeszkód nie wyszło, w tym jedna którą zawsze robiłam bez problemu. Już tak to jest na tym biegu, że czasem nawet to co umiemy nie wychodzi. Także kar czasowych znowu wyszło sporo. Ostatecznie skończyłam na 6 miejscu, do pierwszego sporo brakło, ale do trzeciego i do dwóch kolejnych dziewczyn niewiele - kilka minut a tyle dostaje się kary za przeszkody. Gdybym tego barku nie stukła to może miałabym o 1-2 kary mniej a wtedy byłoby pudło. No trudno.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przed zawodami w nocy zaczęło mnie boleć gardło a po zawodach wieczorem miałam już mocno zawalone zatoki. Gardło przeszło, ale katar mam okropny. Wczoraj odpoczynek po zawodach, dziś miał być lekki bieg ale głowa od zatok tak boli, że odpuszczam.