7.11 niedziela
Grand Prix Krakowa w biegach górskich 3,7km, 5,7 km, 11,6km
Wczoraj późno wróciłam, zanim się ogarnęłam to było bardzo późno, długo nie mogłam zasnąć, rano Młody mnie obudził - jednym słowem nie wyspałam się
Poza tym jedzenie śniadania przed zawodami u mnie leży totalnie, przełknąć mogę tylko coś płynnego bo inne rzeczy mi w gardle stają i mam odruch wymiotny
Na początek najkrótszy dystans czyli 3,7km. Tu to był ogień od początku. W tym roku bardzo mocna konkurencja, dziewczyny z czołówki więc narzuciły mocno tempo już na starcie. W życiu nie biegłam takiej szybkiej trójki Pod koniec pierwszego podbiegu było mi niedobrze, później czułam że szybciej nie dam rady bo umrę a na ostatnim podejściu przed metą zastanawiałam się czy jakoś dotrwam do końca czy raczej skończę w krzakach bo żołądek podchodził do gardła. Chociaż patrząc na wykres tętna to nawet czerwonej strefy śmierci nie było
Ostatecznie kończe z czasem 00:19:08.04, K8/65, w kategorii 4/13. Dziewczyny z podium wykręciły świetne czasy więc ciężko będzie tu walczyć.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na różnice w średnim tempie wg zegarka (5:29) i wg organizatora (5:10). To jest naprawdę dużo.
Miałam godzinę do kolejnego startu. Zmieniłam ciuchy na suche, zjadłam kanapkę z serem przegryzając żelem i zaczęłam pakować plecak na kolejne starty. Okazało się, że nie wzięłam zamknięcia do bukłaka, więc plan popijania izotonika w trakcie legł w gruzach. Trzeba pamiętać na przyszłość o zapasowych softflaskach. Poza tym zimno mi było więc porządnie się ubrałam, ale był problem żeby te warstwy z siebie ściągnąć tuż przed startem. Nie mogłam się rozgrzać.
Tym razem biegłam już spokojniej, starałam się nie przekraczać tętna 180 i maszerował na podejściach. Za to zbiegi bardzo fajnie, wiele osób wyprzedziłam. Tutaj czuję wyraźny progres. Jeszcze tylko siła w nogach pod górę i będzie super.
Niestety na tej trasie było sporo ludzi i wąskie ścieżki, zupełnie inaczej niż na trójce gdzie praktyczniejsze całą trasę można wyprzedzać. Tutaj często się zdarzało że ktoś mnie blokował. Ja lubię biec swoim tempem i nie lubię jak mnie ktoś wybija z rytmu, szczególnie na zbiegach kiedy nogi niosą a trzeba hamować.
W sumie tą piątkę biegło mi się najlepiej, nie było umierania jak na trójce i nie było jeszcze zmęczenia więc w sumie wyszło lekko i przyjemnie. Następnym razem jak nie będe musiała biec jeszcze jedenastki to spróbuję tutaj mocniej pobiec.
I tu był też najlepszy przykład jak głowa oszukuje. Na ostatnim podejściu przed metą nie miałam już siły. Wyszłam na płaskie i truchtałam spokojnie do momentu, aż na ostatniej prostej, oczywiście pod górę chłopaki z drużyny zaczęli krzyczeć. I poleciałam takim sprintem że sama byłam zdziwiona że potrafię i mam siły Głupia głowa Dwie osoby wyprzedziłam przed samą metą
Ten bieg też cały wyszedł w S3 tak jak trójka. Różnica taka, że krótszy był w przedziale 180-187 a ta piątka bliżej 170.
Ostatecznie czas 00:38:38.24, K28/67, w kategorii 11/27.
Nie spodziewałam się takiego dobrego czasu na piątce, więc byłam pozytywnie zaskoczona faktem, że mam "aż" 20 minut do kolejnego startu. Zdążyłam wypić izotonik, wzięłam pastylki z dekstroza, jedną zjadłam, reszta plus żel na drogę
Na starcie jeszcze było ok, ale po pierwszym podbiegu poczułam, że nie mam siły w nogach Były jak z waty. Ogólne zmęczenie pojawiło się dopiero w drugiej połowie trasy, natomiast nogi mnie hamowały praktycznie od początku. Do tego irytowały mnie wąskie ścieżki, na których nie mogłam wyprzedzać na zbiegach. Poza tym taki bieg na zmęczeniu to fajny trening pod kątem ultra i planuje to powtórzyć na przedostatnim lub ostatnim biegu z cyklu. Szczególnie że taka przerwa między piątką i jedenastką to jak odpoczynek w punkcie odżywczym
Na tym dystansie zaczęły się też problemy ze wskazaniami tętna. Podejrzewam że pas się obluzował i nie mierzył dokładnie. Ogólnie trochę schudłam a pas jest maksymalnie ściągnięty, jak wypociłam wodę to mógł się zsunąć
Ogólnie ten ostatni dystans poszedł mi najgorzej. W podobnym czasie przebiegam tą trasę na świeżości i "w tlenie" nie wychodząc z drugiej strefy a tu się tyle namęczyłam a wynik marny.
Wyszło 1:20:30.75, K52/81, w kategorii 26/34
Tutaj Garmin policzył krótszy dystans, przez co znowu jest spora różnica w tempie z zegarka i tempie z wyników.
Zmieniony przez - Viki w dniu 2021-11-07 20:10:02
Jeśli chodzi o klasyfikację drużynową i Iron GPK to pod uwagę biorą również wczorajsze starty z własnym pomiarem i dopiero na podstawie wszystkich wyników przyznane będą punkty. Także trzeba poczekać na ostateczne wyniki
Zmieniony przez - Viki w dniu 2021-11-07 20:13:18