4.07 niedziela
Bieganie w Lasku.
Tym razem inna częśc lasu, niższa, z mniejszymi, krótszymi podbiegami ale za to duzo kamieni, korzeni, śliskich i stromych podejść i zejść, "siodeł" i ogólnie zróżnicowany teren.
Ciepło, niedziela, więc na ścieżkach sporo spacerowiczów i rowezrystów. Tak się zastanawiam co trzeba mieć w głowie, żeby na takie trudne ścieżki do Lasu ubierać klapki, japonki, buty na koturnie czy szpilki. Albo w niedzielnym stroju wjeżdzać na rowerze miejskim z dzieckiem w foteliku, bez kasku... Zupełny brak wyobraźni.
Inna częśc lasu, ponieważ zależało mi właśnie na zróżnicowanym terenie, w planach była zabawa biegowa. Prawie umarłam i pod koniec czułam juz zmęczenie i miałam dość. Mocny trening wyszedł, nie tylko dla nóg które teraz bolą, ale też dla głowy. Najgorsze były strome podejścia po których od razu był zbieg lub płaski odcinek. Oddechu nie mogłam złapać, nogi nie chciały biec Słabe te nogi mam, bez porównania do tego co było wcześniej, gdzie robiłam po tych górkach 20km.