26.03 niedziela
Marcinka Cross Challenge
Tym razem pierwszy w sezonie bieg z przeszkodami na dystansie ok. 10km
Sprawdziłam sobie godzinę startu, godziny pracy biura zawodów i zaplanowałam wyjazd z zapasem. Rano wstaliśmy i szybko się wyrobiliśmy, wszystko zgodnie z planem, była jeszcze chwila do wyjścia to zaczęłam szukać jakiegoś regulaminu dla biegów dla dzieci, chciałam sprawdzić o której Młody biegnie. Wcześniej jakoś nie mogłam tego nigdzie znaleźć. W końcu znalazłam, jednak okazało się że biegi dla dzieci są wcześniej i zaczynają się o 10 a na 10 mieliśmy być na miejscu
I znowu wszystko na wariata, na dodatek nawigacja wyprowadziła nas w pole a dokładnie do lasu i kazała jechać drogą na której był zakaz ruchu i droga tylko dla rowerów. Zadzwoniłam do koleżanki organizatorki, powiedziała że najpierw robią obchód trasy z dzieci, później startuje grupa 4-5 lat więc mamy trochę czasu do startu. Na szczęście udało się zdążyć
Młody jak zwykle dobrze się bawił i był taki zadowolony że medal zabrał dziś do szkoły
Najmłodsza zarzuciła fochem, najpierw o to że nie biegnie a później o drożdżówkę która dzieci dostawały na mecie. Nagle zrobiła się taka głodna że aż ją brzuch bolał
Ja przez to całe zamieszanie nie zdążyłam zrobić rozgrzewki, kilku rzeczy z domu nie wzięłam bo w biegu, nic rano nie zjadłam i ogólnie to zero przygotowania do biegu
W efekcie początek bardzo ciężki, dopiero po 4km rozgrzałam się na tyle, że fajnie się biegło. Na początku chyba kilometr biegu z oponą - nie umiem tej opony ułożyć tak, żeby nie obijała obojczyka. W efekcie znowu mam siniaki i boli.
Trasa trudna i wymagająca, często w lesie poza ścieżkami, dużo błota, częściowo biegła korytem strumienia, dużo powalonych drzew, bardzo strome zejścia i podejścia. Dobry zajazd dla nóg. Przeszkód za to mało, ale wymagające. Ostatniej przed metą nie udało się zrobić, trochę lipa bo w zeszłym roku zrobiłam ale wtedy nie byłam po 2 dniach kopania na działce
Bicki tym razem nie dały rady. Dodatkowo gdzieś w połowie biegu burczało mi w brzuchu
Wszystko tak na wariata. Jeszcze pasa do pomiaru tętna nie wzięłam. Tego z którym biegam na co dzień było mi szkoda na taki bieg, a tego na OCRy nie zdążyłam znaleźć.
Mimo tych wszystkich przeciwności wpadło podium, drugie miejsce w kategorii wiekowej
A w sumie 4 wśród kobiet. Część zawodników, w tym jedna kobieta przede mną skróciła trasę, ominęli jedno trudne zejście i podejście.
Ogólnie fajna zabawa była. Po biegu musiałam jeszcze do roboty jechać przez co ten weekend całkowicie mnie wykończył, zasypiam na stojąco i wszystko mnie boli. Nogi zajechane co mnie trochę martwi, bo trasa w sumie była krótka więc nie powinny tak boleć skoro mam w planach dłuższe biegi. Ręce też zmęczone, nie wiem jak za miesiąc przebiegne Barbariana na którym będzie 10x więcej przeszkód
Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-03-27 10:12:22