29.01 niedziela
Coś tam pobiegałam. Odpuściłam długi bieg, chciałam potruchtać spokojnie ok. 1h z niedużymi przewyższeniami. Nie zupełnie wyszło Raz że tętno od początku wysokie więc było wiadomo, że pod górkę może być ciężko utrzymać w tlenie. Po drugie w pewnym momencie przez dziurę w siatce wyleciały dwa psy. Pierwszy mniejszy wyglądał jakby uciekał, drugi większy - z grubym pasem w ramach obroży i kawałkiem łańcucha - gonił mniejszego i jak już wybiegł na drogę to nie mógł się zdecydować czy gonić małego dalej, cieszyć się wolnością czy mnie atakować, więc co chwilę podbiegał warcząc i szczekając. Gaz mam zawsze pod ręką, złapałam jeszcze jakiegoś kija na wszelki wypadek i jak najszybciej oddaliłam się od tych psów. A po trzecie jak biegłam moją pętelką to zobaczyłam drogę pod las i przypomniało mi się że ostatnio dostałam jakaś wiadomość że Stravy że ktoś mi coś ukradł (nie ogarniam zupełnie tych segmentów i tytułów ) i stwierdziłam że w sumie na zbiegu to mogę trochę szybciej pobiec a może odzyskam to co mi zabrali tętno miałam kosmiczne, nie pamiętam kiedy zabiegałam w okolicy progu mleczanowego.
Poza wysokim tętnem samopoczucie ok, trochę głowa mnie bolała ale to od kataru. Po południu byłam w parku trampolin, ale było tyle dzieci, że odpuściłam sobie skakanie. Pojadę z Młodym w przyszłym tygodniu bo ma akurat wolne.
Ostatecznie tylko 3 biegi i tydzień wyszedł regeneracyjny.
Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-01-30 14:00:54
Edit: zapomniałam napisać, że jeszcze wieczorem były ćwiczenia na tylną taśmę i lordozę + próby skłonu. Zauważyłam, że po rozciągniu nie bolą mnie już tak dwójki jak kiedyś, wręcz przeciwnie - czuję fajny już w nogach. Za to bolą mnie lędźwia, a dokładnie prostowniki. Wydaje mi się, że one są bardzo mocno spięte i stąd ten ból.
Zmieniony przez - Viki w dniu 2023-01-30 15:05:59