Środa - zgodnie z planem podbiegi, 8x300m, ciężko było
Czwartek - miał być bieg spokojny, pojechaliśmy na cały dzień na działkę, zabrałam rzeczy do biegania ale w sumie nawet nie było kiedy iść. Rozkładaliśmy basen dla dzieci, poza tym pół dnia podlewałam rośliny bo sucho u nas, od dawno nie padało. Tak jakoś zeszło, wróciliśmy do domu po 20, zanim ogarnęłam dzieci to była 21 - dla mnie za późno na bieganie
Piątek - tym razem wstałam wcześnie, żeby zdążyć pobiegać bo znowu cały dzień poza domem. Bieg spokojny, niecałe 9km ale jakoś ciężko się biegło. W sumie od zabiegu pod koniec kwietnia biega mi się ciężko i nie mogę złapać lekkości.
Później z okazji dnia dziecka cały dzień na termach z dziećmi, wróciłam padnięta
Sobota - w planie bieg progowy, ale po tych termach jakaś słaba się czułam i nie zebrałam się rano. Później zakupy, obiad i wycieczka rowerowa - zrobiłam 30km z dodatkowym obciążeniem 15kg w foteliku Pod koniec ledwo dawałam radę. Miałam nadzieję że jak zjem i chwilę odpocznę to siły wrócą i chociaż bieg spokojny zrobię, ale siły nie wróciły W niedzielę miał być bieg długi 16km, więc powiedzmy że ten rower był zamiast tego biegu
Niedziela - nogi mnie bardzo bolały po rowerze, ale chciałam zrobić zaległy sobotni trening czyli bieg progowy. Spodziewałam się że wyjdzie słabo i tu zaskoczenie, bo biegło mi się bardzo dobrze, nogi same niosły i raczej musiałam pilnować żeby nie było za szybko i żeby tętna nie podbijać . Na 4km progowego mocno czułam nogi, ale dałam radę zrobić cały trening Już napisałam do trenera, że ten rower chyba mi służy i może jakoś włączymy to do planu, może jeden bieg zastąpimy, szczególnie że w wakacje więcej będę jeździć z dziećmi.
Zmieniony przez - Viki w dniu 2024-06-02 20:08:28