Miałam wczoraj jakiś "głowowo" trudny dzień:( Planowałam podjechać na nową siłkę - naprawdę niedaleko, ale nie mogłam się zmobilizować i wyszło, ze pojadę do starej. Różnica może 7 minut w czasie jechania, jakościowo inny świat - no, ale nie mogłam sobie sama z własną głową poradzić...
Trening ok - przysiady do bani, wiem. Ale to nie jest ciężar, który mnie skrzywdzi - natomiast może w końcu przestanę się bać i przestanę się spieszyć. Jak tylko mam sztangę na plecach to staram się jak najszybciej zrobić i odłożyć...
Przysiady - obciążenie liczone z maxa do Fifarafy, więc nie zupełnie z czapy.
cyckiem do góry nie umiem, a i laska robiąca obok mnie rozpraszała. ładnie robiła, tylko powozie ma inne... Aha i jeden plus - kolanka do środka mi się nie schodziły, tylko leciałam na dziób:) Nie tyle leciałam z nóg, co plecy mi się składały do dzień dobry.
Zmieniony przez - Paatik w dniu 2020-01-28 10:09:34