Nie dać się czasowi

Zaraz zaraz - jest zaplanowany w tygodniu jeden bieg godzinny, powoli przerodzi sie w 1.15 etc. Jako ekwiwalent wybiegania - nioby sią ma baza tlenowa budować. Po drugie jest zaplanowany jeden bieg typu 5km, gdzie powinnam kombinować z włączaniem szybszych odcinków i ogólne uczenie się znoszenia wysiłku bardziej na maxa. I ma być 3 trening - albo podbiegi itp. nastawione na siłę, albo jakieś interwały ze "sprintem" etc.

_Szajba_

Ja człek oświecony jestem, ale znajomość różnych terminów biegowych, nawet w kilku różnych językach w samym bieganiu przydaje się tylko po to by mijając innego biegacza pozdrowić go odpowiednio: hej, hello, cześć, ewentualnie burknąć coś pod nosem

Paatik bądź czujna, bo Kabo się szykuje na bieganie 4-5x

A jak tam lodówka wczoraj?

Tsu - no jak? Zabetonowana.
Ale zwiałam z kuchni na wszelki wypadek, zaraz po tym jak Wam miskę wrzuciłam:)


Zmieniony przez - Paatik w dniu 2020-05-07 12:56:57

Viki - ja w maju bazę buduję:)

Paatik, poczytać fajnie, mi Daniels też sporo rozjaśnił, ale niepotrzebnie komplikujesz. ;)

Do pobiegnięcia 5 km w pół godziny nie potrzebujesz ani Skarżyńskiego, ani Danielsa. Nie szykujesz się na połówkę, maraton czy mistrzostwa dzielnicy.

Wystarczy regularne bieganie 3x w tygodniu spokojnym i równym tempem. Po kilku tygodniach dorzucisz jakieś przebieżki/fartlek i styknie.

Ghorta - ja tak delikatnie się zapytam, czy Ty myślisz, ze mój wyścig z Kabo to będzie ukoronowanie mojej kariery lekkoatletycznej, czy może dopiero początek?:)

W obu przypadkach moje rozwiązanie powinno się sprawdzic.

Jak będziesz po ściganiu się z Kabo chciała biegać dalej albo/i szybciej, to wtedy można kombinować z planami od zawodowców pisanymi dla zaawansowanych.

A jak po prostu zechcesz biegać dla kondycji, żeby Cię dyszka nie zabiła, to nie ma sensu komplikować. Przechodziłam przez to, nie ma co iść z armatą na muchy. ;)


Zmieniony przez - Ghorta w dniu 2020-05-07 13:52:05

Ja uważam, że jak ktoś biega tylko dla zdrowia to ok, wystarczy sobie truchtać dla przyjemności bez książek. Ale jak się chce to bieganie urozmaicić i ma trochę ambitniejsze cele to warto poczytać co i dlaczego, chociażby po to żeby mieć świadomość jak to wszystko działa. Nie trzeba odrazu brać się za skomplikowane plany. Zresztą Skarżyński ma nawet plany do dychy w godzinę, co dla osoby regularnie biegającej nie jest jakimś wielkim wyczynem. Fajnie opisuje na jakimi etapie przydają się konkretne środki treningowe i dla początkujących wcale ciężkich, skomplikowanych treningów nie zaleca. Więc przeciwnie, ma raczej ostrożne podejście, często ostrzega przed kontuzjami, zbyt ciężkimi treningami i objaśnia jakie działania mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.
Ja żałuję, że nie poczytałam wcześniej, bo straciłam całą jesień i zimę na chaotyczne plany z internetu, które nic nie dały.

Ps. Plan do dychy w godzinę u Skarżyńskiego wygląda tak, że jest spokojny trucht 30-60 minut 3 x w tygodniu. Później raz w tygodniu dochodzą przebieżki a zamiast jednego truchtu można zrobić kros. To nie jest wcale zaawansowany plan ale to też trzeba zrozumieć, że nie ma co kombinować i często najlepsze są najprostsze rozwiązania. Dlatego warto poczytać.


Zmieniony przez - Viki w dniu 2020-05-07 14:12:58