Nie dać się czasowi

Miss - dzięki. Jakoś tak mało spięte wyszło, ale widać ze po miesiącu przerwy organizmowi się zapomniało:) Trochę musze do tego wrócić bo widzę, że przerwa nie służy.

piatek-sobota-niedziela
Zbiorczo i w kilku słowach.
W piątek były HT, martwy na prostych i kolejne podejścia pod sumo DL. W HT nie doszłam do 140kg, zatrzymałam się na 120kg na 12p, za to bawiłam się dodatkami w postaci skróconego ruchu jak w kas. Martwy na prostych - 50kg póki co wystarcza żeby dwójki ładnie czuły, w planach dołożenie kg - tylko pamiętam że wtedy chwyt puszczał, paski troche pomogą, no ale zobaczę czy będzie mi się chciało bawić z paskami...
W sumo DL - pół sumo wychodziło, żeby pilnować ustawienia prostopadle goleń do sztangi. Stąd filmiki z przodu. Jak się wgrają to wrzucę.
W sobotę siady i jakieś stania, szpagaty, rolowania etc. Wstałam spod 60kg, ale cała pokręcona. Nie miałam asekuracji, więc myślę, że głowa też zadziałała i blokowała.
W niedzielę to w ogóle iść nie powinnam - no ale oczywiście chciało się WL. Natomiast barki nie były gotowe na ponowną zabawę i robiłam po prostu WL z nogami w górze, uczyłam się czucia klatki i innej techniki ściagania sztangi etc. Tak jakoś dziwnie bez nóg:)

Na kiju chyba 80kg


?feature=share



Zmieniony przez - Paatik w dniu 2023-10-16 11:39:09

120kg na 12 powtórzeń to ładny wynik

Marta - ładnie, ale już tam byłam:) Pamiętam tą ekscytację kiedy zrobiłam 100kg, potem jakoś spokojnie dokładałam, aż zatrzymałam się na 120kg. I wtedy Madzia namówiła mnie na redukcję liczyb powtórzeń i doszłam do 140kg. I teraz chciałoby się znowu to 140kg co jakiś czas powtórzyć... Szczególnie, ze jem przyzwoicie i siła by była - gorzej z ogólnym zmęczeniem materiału wywołanym przez życie:)

16.10.2023 DT
Poniedziałek - spodziewałam się tłumów. Fakt, przyjechałam znacznie później - dla mnie za późno. W planach miało być rolowanie, fikanie, jakieś rozciaganie i inne cuda wianki. Jednym słowem luzik. Ale jak taka przyjemnie pusta siłka była to zrobiłam sobie lżejszy trening tyłka, dwójki (tak ten martwy na prostych z 50kg to ciężko idzie) plus trochę kombinacji przysiadu wykrocznego na Smithie. I fajnie ten przysiad szedł bo wreszcie nie czułam że ręce bolą prędzej niż czwórki... Do postawienia nogi z przodu na stepie jakoś jeszcze nie dojrzałam - tu się gibałam - ale pewnie za jakiś czas do tego wrócę. No i brzuch wreszcie wleciał.
Generalnie wyszłam zadowolona i przyjemnie zmęczona - czyli swój cel osiągnęłam. Fun był!
Jak mi dzisiaj remontowcy nie zameldują, ze musze sprzątać dół chałupy to będzie siłka - albo plecki albo wczorajsze cuda-wianki:)


Zmieniony przez - Paatik w dniu 2023-10-17 09:10:50

A pamiętam kiedyś bardzo fajnie wchodził ci przysiad z safety barem, nie chcesz robić takiego? Wolisz na smithie?

Cały czas robię SSB. To raczej jako taki odpoczynek od wykroków i od bułgara z którym ciagle się nie lubimy.

Mam przymusowy deload. Chora jestem a w weekend czeka mnie przymusowe sprzatanie części chałupy po malowaniu - trzeba mieć gdzie przenieść graty, żeby resztę malować. Dobrze, ze ekipa mi się ogarnieta trafiła i sami nawet lampy pomyli - takie co z rusztowania tylko dostęp do nich był.
No, ale rege to to nie będzie.

Uu, biedna, moze zatrudnij kogoś do tego sprzątanka (niekoniecznie pro ekipe, tylko moze faceta, synow), a ty się trochę pooszczędzaj, tym bardziej że jesteś chora.


Zmieniony przez - madzia_666 w dniu 2023-10-20 12:32:03

Do sprzatania to oni sie nie nadają- ale nosić będą, już usłyszeli żeby sobie plany na weekend zmienili. Chociaż nagle wychodzi, ze tylko ja chciałam remont....