madzia_666Ok, powiem tak. Jak sie cwivzy pod konkretny cel i z dobrym planem to takie rzeczy jak czas na deload sa przewidziane w planie. Jak sie cwiczy chaotycznie i bez konkretnego planu czy celu to nawet deload nie pomoze 'zeby nie bolalo'.
Jak celem jest sylwetka i hipertrofia to tez trzeba robic ciezkie treningi wlasciwie do upadku miesniowego albo na granicy, rir 0-1-2, zalezy jakie cwiczenie, wcale trening sylwetkowy nie jest latwiejszy ani mniej obciazajacy niz trening pod sile jak jest robiony prawilnie, z progressiv overload. Trening sylwetkowy tez jest oparty na konkretnych ciezarach, i to nie malych, to ze nie mamy wyliczonego 1RM to nie ma znaczenia przeciez.
Moja opinia jest po prostu taka, ze wiekszosc osob cwiczy za slabo, za lekko (ale mysla ze cwicza ciezko bo sie mecza na treningu), albo/i niemadrze (zly plan, zla technika, olewanie podstaw regeneracji, sen, dieta! - kcal glodowe itepe) i niepotrzebnie martwia sie jakimis przeciazeniami oun czy przetrenowaniem. I tyle.
Wcale nie twierdzę że trening sylwetkowy jest lżejszy czy łatwiejszy. Jak nie będzie odpowiedniego bodźca to nic nie urośnie
Po prostu treningi bazują na różnych metodach w zależności od celu (
superserie, drop sety, clusters, tempo, izometria, zmienne zakresy) przez co w różnym stopniu obciążają CUN i różny jest czas potrzebny na regenerację. A przez to na różnym etapie potrzebny jest deload. Różnie sobie nasz organizm radzi z różnymi bodźcami. Poza tym nie da się progresować w nieskończoność, trzeba czasem zrobić krok w tył żeby znowu ruszyć do przodu. Są plany którymi można ćwiczyć 12-16 tygodni, a są takie na 4-6 tyg. Deload powinno się robić zanim nastąpi regres, bo to ma właśnie zapobiegać osłabieniu i utrzymać dobrą formę. Regres jest oznaką że ciało się zaczyna buntować. I nie chodzi o jeden groszy trening w tygodniu, bo to się czasem zdarza.
Owszem są osoby które trenują lekko i przejmują się byle zmęczeniem, ale są też osoby które każdy trening robią na 200% i mają wybitne skłonności do przegania i zajeżdżania się
A w sportach wytrzymałościowych to już wogóle jest inaczej, bo tam szczyt formy to jest bardzo krótki okres i nie da się tego dłużej utrzymać i jak Hesia już wspomniała bardzo łatwo przekroczyć granicę, bo idzie super a tu nagle z dnia na dzień równia pochyła w dół. Szczególnie że jak idzie super to nam się właśnie wydaje że możemy więcej i więcej i mocniej.
Hesia, Tomasz dla mnie teraz idealny jest układ 3 tygodnie mocno, 1 tydzień połowa objętości i tak w kółko. Progres jest cały czas, siły i chęci też.
Przetrenowanie to nic miłego. Jak się chce człowiekowi płakać na samą myśl, że musi wstać z łóżka, kiedy nie wiadomo jak znaleźć siłę żeby się ubrać, kiedy głód męczy ale zrobienie jedzenia to za duży wysiłek - wtedy to już jest za późno
Z tego wbrew pozorom czasem wychodzi się miesiącami i nie wystarczy 2 tygodnie odpocząć. Ja póki co nie mogę dojść do takich prędkości jakie miałam w 2019 bo moja głowa zupełnie nie dopuszcza możliwości szybkiego biegania do odcinki. Taki skutek ciągłego przeginania