Nie dać się czasowi

U nas Młody cytuje konwencje odnośnie obowiązku rodziców dostarczenia dziecku dostępu do mediów - zawsze wtedy mu kasę na gazetę daje:)

No ja miałem szczęście i jakoś wiele kłopotów z dzieckiem nie miałem.
Ale bardzo mocno kładliśmy nacisk na samodzielność. Mam niepełnosprawną siostrę, w zasadzie jakby była wychowywana normalnie, to po paru latach by nikt nie zauważył. No ale niestety w miarę samodzielnie zaczęła funkcjonować po śmierci rodziców już jako dorosła osoba ale to już za późno. Tak, że znam trochą temat. Na mnie też to wpłynęło, matka tylko na siostry zerkała bo druga znowu chora, a ja miałem luz. Wszystko toczyło się szybciej i nie żałuję sporo zrobiłem życie trochę poznałem zresztą córka też wcześnie radziła sobie sama.
Myślę że tak lepiej, oczywiście nie namawiam do zaniedbywania dzieci ale nadopiekuńczość jest chyba gorsza.
Rozgadałem się.

Tsubame33

Oj tam, ja do połowy studiów byłam grzeczna a później męża poznałam..

Łączę się w bólu

--EDIT--
Miało być, szczerze współczuję


Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 2019-02-01 21:52:50

Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem hej
Prała matka, prała matka gdzie popadło hej

No, i jakoś psychopatów nie wychowała...a moje ciągoty do innych stanów świadomości to wrodzone, siostra np czysta całe życie. Ja w życiu dziecka nie uderzyłem, ale kiedyś zasady byłe jasne proste i przejrzyste, a teraz konwencje cytują, na policję chcą dzwonić Sam złapałem się na tym, że powoli zacierają się granice kto rządzi a kto słucha...no i musiałem wprowadzić zmiany. Pewnie, mi łatwiej niż Paatik, ale ten wpis to taki bardziej ogólny jest.

Ja to chyba kurcze trochę nadopiekuńcza jestem niestety, ale mąż równoważy, wiec grunt to się uzupełniać

A co tu taka cisza u Paatik?

Tsubame33

Ja to chyba kurcze trochę nadopiekuńcza jestem niestety, ale mąż równoważy, wiec grunt to się uzupełniać

U mnie podobnie, moja żona przesadza trochę, ale czy to takie złe, nie jestem pewien. Dzieci mają też swoje zadania i wymagamy oboje pewnych rzeczy od nich. Ja czasami się łapię, że chcę zbyt idealnych dzieci i bywam zbyt krytyczny, ale żona stawia mnie do pionu w takich momentach. Mam też wyrzuty sumienia, że swoim wypadkiem skrzywdziłem dzieci i żonę. Siebie nie żałuję.

Tsu - cisza bo pisać nie mam o czym. W piątek był trening, ale był do doopy, chociaż najłatwiejszy: na górę na maszynach. Nie wiedziałam co się dzieje. A w nocy z piątku na sobotę spadły na mnie wszelkie plagi egipskie. No ok, przynajmniej jedna - dorwała mnie jakaś franca i trzyma. Wirus grypa like. I mam przerąbane po całości... Leże jak takie zwłoki i tylko nos wycieram.

No patrz, a z Paawem się nie przytulałaś przypadkiem? Zdrowiej zatem szybko Paatik.

Grypa na łączach nam się widać panoszy jakaś.