Tragedia taki dzień 33C- w robocie i w domu. Do 18 umierałam....
Zmusiłam sie do wyjścia z domu do centrum handlowego bo tam klima i siłka z klimą. DO końca nie byłam pewna czy na siłkę dojdę. Trzymałam się kurczowo myśli, ze górę zrobię - więc będzie miło:) I udało się, już po rolowaniu mi się chciało. Ławka na skosie ze sztangą nie wypaliła - nie umiałam sie skupić i jakoś mi sztanga falowała. Za to reszta poszła ładnie: wyciskanie hantli na +, przenoszenie hantla za głowę, wznosy hantli siedząc, arnoldki, unoszenie hantli na bok w leżeniu na brzuchu na ławce + na tył barków, uginanie rąk ze sztangą na tricka w leżeniu, rozpiętki na maszynie. Żeby tyłek nie myślał, ze o nim zapomniałam - HT x 3 z izometrycznym trzymaniem ostatniego powtórzenia. Bolało.
Gremlin jak zwykle nie docenił:)