Trening w czasach zarazy:)
Siłka osiedlowa, szłam na leniu, nawet kombinowałam czego tam nie zrobię...
W efekcie się napracowałam, chociaz faktycznie brzucha i pleców nie zrobiłam. Plecy były wczoraj, a brzuch na tych warzywach to jest taki, ze nie wyobrażam sobie go cwiczyć- piłka taka, ze jak to spinać? Pęknie chyba... od jutra powroty do normalnego żarcia. Sorry planeto...
Przysiady - od 42kg juz mnie buja i jest mi ciężko utrzymać ruch w górę bez wyciągania doopskiem. To 52kg to tak dla utrwalenia czucia ciężaru, bo widzę ze technicznie to jest w pełnym pochyleniu... Jedyny sukces, ze opanowałam ograniczenie dreptania ze sztangą.
HT mnie wykończył bo ta ławka się zupełnie do tego nie nadaje - muszę jakoś ten element przerobić.
Jutro jakieś kardio, albo zabawy z ketlami czy jakoś tak...regeneracyjnie:)