Nie dać się czasowi

Trzymam kciuki za psiaka, będzie dobrze.

Makowiec uwielbiam, zawsze miele i nie przejmuje się kaloriami - wolę nie wiedzieć, bo z dodatkami jak miód i bakalie to bomba kaloryczna

Też mielę mak, nie spotkałam się z tym, żeby niezmielony był mniej kaloryczny.. ale takie kombinowanie to już o desperację zakrawa

ALe jakie dobre wyszło!!!!

no to przepisik poproszę

Miskę wrzucam - Ruski zaraz Ci napiszę. Dzieci maku nie lubią,ale dorośli domownicy orzekli ze pycha! Żeby nie było, ze tylko wygłodniałej na redukcji smakowało...





Zmieniony przez - Paatik w dniu 2020-05-27 20:44:29

2 duże jabłka starkowałam, 200g maku przepłukałam na sitku wodą z kranu. 3 żółtka utarłam z 40g erytrolu i 40g oleju koko. Dodałam 2 krople olejku waniliowego i mak - przekręciłam mikserem raz, dodałam 40g pokrojonych drobniutko fig (=2 duze figi, mozna pominąć), przekreciłam mikserem raz, dosypałam 40kg wheya wanilia, przekreciłam mikserem i łyżkę mąki pełnoziarnistej (chyba można dac płatków, albo owsianej, albo kasze manną - symbolicznie tylko). Ubiłam białka, wmieszałam łyżką do masy jabłkowo - makowej, pół łyżeczki proszku do pieczenia. Wszystko wylałam na kwadratową foremkę wyłożoną papierem i na 1 godz. do 180, grzałka góra/dół.
Uwaga - wyszło słodkie! Śmiało można tego erytrolu mniej dać, albo więcej wheya i słodzika w ogóle.
Nawet ciepły ładnie się kroi, nie rozwala, nie ma zakalca - tylko jeść!


Zmieniony przez - Paatik w dniu 2020-05-27 20:52:34

mniam, chyba się skuszę na jakiś makowiec, uwielbiam mak i wszystko co jest z makiem. Musiało być pyszne

28.05.2020 Rege + Leń
Dobra, chyba juz czas pogonić lenia. Porozciągana, porolowana, chyba głodna, ale z spokojniejszą głową. Jutro będzie wypiska, na mur beton:)
Kundel doma. Wyproszony od weta, chodzi w kołnierzu. Ma 7 dni głodówki, codziennie będzie wożony na kroplówkę. Potem ma jeść przez 5 dni rosół. Ma mało sie ruszać, a obleciał wszystkie schody i powskakiwał na wszystkie fotele i kanapy. Nie wiem jak zatrzymać takiego teriera? Żeby mu szwy nie popękały...
Ma wygolony zadek jak pawian, a wet chyba dla jaj na końcu ogona mu taką chorągiew zostawił. Acha i jaj juz nie ma...

Lodówka zamknięta, końcowe mięsko dojedzone już tak na dopych, na zasadzie, ze lepiej teraz dojeść mięsko, niż przed snem poczuć bluesa na śliwkę...
Waga stoi jak zaklęta, ale chyba trzeba poczekać te kilka dni do @ żeby się miarodajnie zważyć.

Masakra, sama zjeść nie zje i psu nie da
Miałem kiedyś teriera niemieckiego (jagdteriera) i spokojny był tylko czekając pod drzewem aż kot spadnie

fjny przepis, zrobiłabym, ale nie ma do takich manewrów dobrego miksera