Na taki komentarz właściwie czekałem, aby utwierdzić się w przekonaniu
Ja też moją bieżnię właśnie wspominam bardzo dobrze, bo nie ukrywajmy, jak pas zapieprza to trzeba zapieprzać bo spadniesz. W terenie często jest inaczej.
Druga sprawa to pogoda - no ok, za to mogę mieć głowę suszoną, ale lepiej biegać w domu na bieżni, niż nie wyjść w ogóle bo jest błoto, siarczysty mróz albo niechęć.
Trzy - wiem, że też nie powinno to tak wyglądać tylko naturalnie jak na zawodach, ale dużo łatwiej zrobić zakładki na triathlon, co już kiedyś praktykowałem (trenażer, bieżnia) szykując się do połówki IM. A ten triathlon cały czas w głowie siedzi...
http://www.sfd.pl/tomaszS/_Dziennik_treningowy.-t880903.html DZIENNIK (zapraszam!)
http://www.sfd.pl/Schudłem!!_:_Nowe_fotki_str_4_i_8-t456674.html <- moje historia - fotki.