29.06.2020 DT
Lało, a nawet sie chciało biegać... Mogłam pójść na basen, mogłam pokręcić na orbitku, mogłam... pewnie różne rzeczy bym wymyśliła - ale ponieważ byłam dobrze najedzona to poczułam "powera" i poszłam
na siłkę z Koszykarzem górę robić. Po niedzielnym treningu na tyłek raczej na przysiady się nie czułam, więc góra była jedynym wyborem. Mogłam zrobić plac zabaw - ale pamiętając o wszelakim dobrze wynikającym z realizacji planów.....:)
Młody słuchał jakąś muzę ala ajazy/ghorta/night - więc dla mnie warunki extra ciężkie do pracy plus parówa w piwnicy. Ale fajnie było bo nic nie wmuszałam na siłę - wszystkiego sie chciało. Gobleta najmniej i tu już widziałam, ze plecki się zaokrąglają etc. I pytanie do Kierowniczki - cofnąć się do ok. 6kg gdzie goblet wygląda jak goblet, czy zostać na tych 8kg i wyglądać przez kilka tygodni jak pies kupkający w deszczu?
I w WL - taka się czułam silna, ze spróbowałam 39,5kg na 3 razy. Śmiech na sali - weszło raz i to na szybko.
Kolejny dzień jedzenia jak w duszy zagra, na wadze 61kg, ciało się wizualnie w jakiś dziwny sposób poprawia - ale brzuch się nie zmienia.