Powinnam wrzucić zdjęcie i hasło - było po szwedzku:)
Ale opiszę trochę.
Po kolejnym 30 stopni w robocie i w oczekiwaniu na @ co mi był łaskaw Gremlin przypomnieć specjalnym komunikatem (jakbym sama nie czuła) - pojechałam na siłkę. Logistycznie kombinowane, bo bilety do kina w innym miejscu kupione i jeszcze Młodemu trzeba było transport zapewnić - ale sie uparłam, ze pójdę. Jak już doszłam to byłam po 1 czekoladzie. Leń na maxa, wiec porolowane, pofikane (tu mi sie akurat chciało). Chciało mi się pleców - a nie chciało tyłka. Ale tyłek powinnam była zrobić. Wiec był tyłek: GB, GB na jednej nodze na podwyższeniu, GM i narciarz na te plecy co mi sie chciało a nie mogłam. Gremlin włączony po 20 minutach treningu...taki zerowy poziom koncentracji był.
Potem kino - dobre, ale skandynawskie - więc męczące. Dyskusja z małżem o filmie do 1 nocy na tarasie - wpadła kaszanka i kolejne kawałki czekolady. A dzisiaj pobudka o 5.30. I leje.
same grzechy...